Rekordowa kwota dotyczyła lipca 2017 roku. Rachunek za służbowy telefon Hanny Gronkiewicz-Waltz wyniósł wtedy 48,981 złotych 43 grosze. Prezydent wyjechała wtedy na 8 dni do Nowego Jorku. Jak wyliczaliśmy w styczniu, żeby wydzwonić takie kwoty, prezydent musiałaby rozmawiać co najmniej po kilka godzin dziennie, więc wszystko wskazuje na to, że musiała dużo korzystać z internetu.
Informacje te potwierdził rzecznik ratusza, Bartosz Milczarczyk. Jak się okazuje, ok. 99 procent kwoty rachunku stanowi opłata za transmisję danych (ok. 1,5 gigabajtów danych wynikających z korzystania ze skrzynki e-mail czy mediów społecznościowych). Jak sprawdził poratl, 1,5 gigabajtów w sieci Orange kosztuje 45 tys. zł. Pozostała część kwoty to połączenia głosowe.
Dopytywany, kto zapłacił za ten rachunek, rzecznik odpowiedział zdecydowanie: - Jako że są to telefony służbowe, koszty są zawsze pokrywane z bieżących wydatków miasta. Informacja ta zbulwersowała internautę, który napisał:
#HGW tłumaczy wysokie rachunki za tel. tym, że używała internetu. Ok. 50tys zł / 1,5 GB w NY. Za coś takiego powinna wylecieć natychmiast! Jeśli ktoś płaci za coś co może mieć za darmo (WiFi), lub bardzo tanio (1GB za kilka$), to jest szczyt głupoty.
— Jędrzej (@jedrzejjan) 8 lutego 2018
https://t.co/aFNRaDM2sH
Inny, obecnie zatrudniony w TVP Info, dodawał: - Wszyscy emocjonujecie się rachunkiem HGW za telefon i prawie nikt z was nie doczytał za co jest rachunek. "To rachunek za korzystanie z internetu. Po prostu szefowa nie włączała wifi i łączyła się z siecią przez roaming – mówi nam jeden z warszawskich urzędników".
Zobacz także: Kompromitująca wpadka warszawskiego ratusza. Niepełnosprawny sportowiec nie dostał zaproszenia na galę