W poniedziałkowy poranek Zbigniew Ziobro poinformował w rozmowie z Programem III Polskiego Radia, że "prokuratura w sposób stanowczy będzie dążyła do wyjaśnienia i pociągnięcia do odpowiedzialności karnej pana mecenasa, w sprawach, co do których zebrano materiał dowodowy wskazujący w jednoznaczny sposób - w ocenie prokuratury - na to, że pan Roman Giertych powinien stanąć przed sądem i odpowiadać za zarzucane przez prokuraturę czyny". Podkreślił przy tym, że "mechanizm odpowiedzialności prawnej jest tak skonstruowany, że niezależnie, jaką ma się pozycję (…) trzeba się liczyć z odpowiedzialnością karną".
Niedługo później okazało się, że słowa Ziobry niełatwo jednak będzie wprowadzić w życie. Roman Giertych poinformował bowiem na swoim Twitterze, że włoska prokuratura odmówiła realizacji europejskiego nakazu dochodzeniowego wobec niego. - Prokuratura Republiki Włoskiej po przeanalizowaniu dokumentów (orzeczenia polskich sądów i polityczne motywy działania prokuratury PiS) odmówiła realizacji europejskiego nakazu dochodzeniowego wobec mnie i zwróciła wszystkie rzeczy zabezpieczone podczas przeszukania naszego domu - napisał mecenas.Całą sytuację bardzo ironicznie skomentowała małżonka Giertycha, Barbara:
Przypomnijmy: Giertych jest jedną z 12 osób zatrzymanych w połowie października w związku ze śledztwem dotyczącym wyprowadzenia i przywłaszczenia łącznie ok. 92 mln zł z giełdowej spółki deweloperskiej Polnord. Zatrzymanym w sprawie przedstawiono zarzuty dotyczące przywłaszczenia środków spółki oraz wyrządzenia firmie szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, a także prania brudnych pieniędzy.
Prokuratura informowała, że zastosowano względem Giertycha środki zapobiegawcze w postaci 5 mln zł poręczenia majątkowego, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju, dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi. Sąd Rejonowy w Poznaniu uchylił je jednak w ubiegłym tygodniu. Według poznańskiego sądu zarzuty wobec adwokata ogłoszono nieskutecznie.