Sygnał do dyskusji dał szef BNN Jacek Siewiera (40 l.), który opowiedział się za powszechnym poborem. Takie rozwiązanie wykluczył Władysław Kosiniak Kamysz (43 l.), szef MON. Postanowiliśmy jednak zapytać o zdanie generałów, którzy zabierają często głos w debacie publicznej. Zdecydowanie najgorętszym orędownikiem powrotu po kilkunastu latach obowiązkowej służby jest gen. Leon Komornicki, który twierdzi, taka aktywność powinna być poprzedzona wcześniejszym szkoleniem obronnym. - Im szybciej tym lepiej. Służba nie powinna trwać dłużej niż osiem miesięcy. To musi być spójne z przygotowaniem cywilnym. Czyli na przykład elektronik, czy mechanik ma trafiać do służby technicznej. Wojsko nie byłoby wtedy przerwą w życiorysie, ale etapem w rozwoju młodego człowieka – mówi Komornicki i dodaje, że taka refleksja pojawia się już krajach Zachodu.
Z kolei generał Bogusław Pacek jest bardziej zachowawczy (70 l.) i wskazuje na potrzebę przygotowania warunków do takiego ruchu. - Chodzi o odpowiednie zasoby logistyczne, czy kwaterunkowe, które pozwolą skoszarować żołnierzy, nakarmić ich, napoić, zapewnić zabezpieczenie medyczne. Polska zmniejszyła swoje możliwości w tym zakresie i trzeba je szybko odbudować. Nadszedł czas, żeby liczyć się z odwieszeniem poboru już w najbliższych latach. – twierdzi dyrektor Muzeum Wojska Polskiego.
Tymczasem generał Waldemar Skrzypczak (68 l.) wspomina o jednym warunku, który musiałby spowodować powrót powszechnego poboru - chodzi o ryzyko wybuchu wojny - Jeśli NATO uzna, że grozi nam wojna, to większość państw podejmie decyzję o poborze i Polska też będzie musiała podjąć taką decyzję. Udawać się długo nie da, nie można grać w bezpieczeństwo, jeśli idzie wojna to musimy zrobić pobór obowiązkowy, powszechny – mówi były dowódca Wojsk Lądowych.
Najbardziej stonowany z naszych rozmówców zdaje się były dowódca jednostki GROM. Chociaż warto dodać, że i Roman Polsko (62 l.) nie uważa wojskowego przeszkolenia każdego młodego mężczyzny za niemądry pomysł. Podkreśla jednak, że dzisiaj nie jest na to właściwy moment, by podjąć taką decyzję. - Nie ma sensu przywracać powszechnej i zasadniczej służby wojskowej, jeżeli nie są wykorzystane narzędzia, które posiadamy. Zadbajmy stu procentach o istniejące jednostki, zadbajmy o WOT, o ochotników, którym potrzebna jest infrastruktura szkoleniowa, a dopiero wtedy myślmy o poborze - tłumaczy.