"Super Express": - Co było, pana zdaniem, przyczyną dymisji szefa ABW?
Gen. Zbigniew Nowek: - Skandalem jest to, że takie pytania muszą padać. Odwołanie szefa największej służby specjalnej w Polsce - bardzo bliskiego współpracownika premiera - nie powinno stanowić pretekstu do zgadywanek i dywagacji, jakie jest czyjeś zdanie na ten temat. Powinniśmy się o tym dowiedzieć z ust premiera.
- Może premier wypowie się na ten temat, stosując zasadę: lepiej późno niż wcale...
- Chcemy, żeby służby specjalne działały profesjonalnie. Oczywiście mają one swoją specyfikę, wpisany w strukturę pewien poziom tajności. W takim razie zróbmy tak, aby procedury wokół służb były przejrzyste. Po raz pierwszy w tak szerokim zakresie zaniechano opiniowania przed odwołaniem. Ustawa jasno mówi, że opinię powinno wydać kolegium do spraw służb, komisja do spraw służb i prezydent. Następnie decyzję powinien podjąć premier. Z komunikatu umieszczonego na stronie internetowej KPRM wynika, że kolegium zostało poinformowane... Nie widzę tam opiniowania, którego wymaga ustawa. Czyli ustawa została ewidentnie naruszona.
- Zatem w celu zaspokojenia ciekawości mojej i Czytelników "SE", czy można poznać pana opinię na temat dymisji Krzysztofa Bondaryka?
- Przepraszam, nie odpowiem. Między innymi dlatego, że nie znam odpowiedzi na pytanie, czy pan Bondaryk podał się do dymisji z własnej woli, czy został o to poproszony. To bardzo dziwne - podać się do dymisji bez podania przyczyn... Możliwy jest każdy wariant. Ale czy my to musimy zgadywać? Zasadą demokratycznego państwa jest przejrzystość. Jeżeli mówimy o urzędniku bezpośrednio powoływanym i odwoływanym przez premiera; jeżeli mówimy o osobie, która cieszyła się ogromnym zaufaniem premiera - to opinia publiczna musi żądać wyjaśnień. Nie chcę brać udziału w głupim show pod tytułem: "Jak pan sądzi dlaczego?". Nie, ja mam prawo to wiedzieć!
Gen. Zbigniew Nowek
W latach 2005-2008 były szef Agencji Wywiadu
None