Uprzejmie informuję, że jakiś felietonista "Super Expressu" podszywa się pod Pańskie nazwisko i wykorzystuje Pana wizerunek. Ten felietonista tak się "zakałapućkał" w swoim tekście o wojsku ("Armia na stadionie"), że to na pewno nie jest Pan. Na pewno nie ten Leszek Miller, do którego teraz piszę.
Przecież ten Leszek Miller wiedziałby dużo więcej o realiach sił zbrojnych. Wiedziałby, co w wojsku trzeba pilnie zrobić, jakie są priorytety. Na czym polega transformacja itp. Tylko jakiś inny Leszek Miller może pisać, że w potrzebnej naprawie armii nie przewiduje się reformy systemu dowodzenia. O takiej konieczności mówił kilkakrotnie Prezydent, np. przy powoływaniu nowego ministra obrony i podczas obchodów Święta Wojska Polskiego. Ostatnio pisze i mówi się publicznie o tym sporo. Ten Leszek Miller przecież ma dobry słuch publiczny i to wszystko dobrze wie.
Nie mówiąc już o tym, że temu Leszkowi Millerowi nawet nie przyszłoby do głowy, by wyśmiewać istnienie dużej liczby dowództw w Wojsku Polskim. Przecież sam przyłożył rękę do dodania do już istniejących co najmniej jednego dowództwa. Sam zwiększył liczbę wodzów w stosunku do szeregowych Indian. Przecież nie wyśmiewałby się publicznie z samego siebie!
Ten Leszek Miller dobrze rozumie też potrzebę konsolidacji szkolnictwa wojskowego w Wojsku Polskim, które już teraz ma więcej wyższych uczelni niż dywizji. Tylko inny Leszek Miller może akceptować istnienie takiej kuriozalnej sytuacji.
Tylko inny Leszek Miller mógłby nie znać kompetencji Prezydenta, do których należy m.in. określanie głównych kierunków rozwoju sił zbrojnych, a nie tylko mianowanie na najwyższe stanowiska i stopnie wojskowe. Bo ten Leszek Miller głosował przecież za ustawą nadającą te kompetencje! Ten Leszek Miller nie mógłby otwarcie przyznawać się do słabej pamięci. Nie mógłby tak swobodnie i nieodpowiedzialnie operować faktami. Bo jest politykiem odpowiedzialnym.
Ten Leszek Miller, nawet jeśli startuje w wyborach gdzieś nad morzem, nie wykorzystywałby tak manipulacyjnie tematyki wojska, w tym marynarki, dla swoich potrzeb. Bo ten Leszek Miller był przecież premierem. I dobrze wie, że wojsko powinno być ponad prywatnymi i nawet partyjnymi interesami.
Dlatego apeluję: niech się ujawni ten, kto tak bezceremonialnie podszył się pod prawdziwego Leszka Millera.
Panie Premierze, myślę, że przynajmniej w duchu przyzna mi Pan rację.
Pozostaję z taką nadzieją i z wyrazami szacunku.
Gen. Stanisław Koziej
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego