"Super Express": - Co oznacza zmniejszenie finansowania armii?
Gen. Roman Polko: - To jeszcze większa jej degradacja. Przypominam, że zastrzeżenia co do niskiego budżetu były już przy tzw. profesjonalizacji. Budowanie nowej jakości wiąże się raczej ze zwiększaniem budżetu, a nie obcinaniem. Trzy mld złotych to wstrzymanie iluś tam programów i w efekcie - straty. Dlatego dziwi mnie ton ministra, który mówi, że wojsko na tym nie straci. To na co były zabunkrowane te 3 mld - na cele społeczno-wychowawcze?
- Oszczędności ma przynieść wycofywanie się z polityki ekspedycyjnej...
- Nie będę wchodzić w głęboką politykę - czy misje w Iraku i Afganistanie są słuszne. Chcę tylko wyrazić mój pogląd, że jeżeli ma się jakieś narzędzie, to należy je ćwiczyć w praktycznym działaniu. Gdyby nie czas spędzony w byłej Jugosławii, Afganistanie i Iraku, to wychodząc do rezerwy, nie wiedziałbym, czy byłem żołnierzem, czy nie. Bez udziału w misjach będziemy mieć z wojska coś w rodzaju kadry bokserów, którzy tylko trenują, ale nie weryfikują umiejętności. To jest prosta droga do armii z czasów PRL: brygady, dywizje, które prowadziły biurokratyczne bitwy i specjalizowały się w malowaniu trawy na zielono.