Rozmowa zaczęła się od komentarza do słów polityka. Wiceminister obrony narodowej mówił bowiem, że Rosja jest w stanie odbudować swój potencjał w ciągu trzech lat i zaatakować Polskę. - Czy Rosja może odbudować się w 3 lata i znów mieć możliwość prowadzenia kolejnej wojny? Oczywiście, że Rosja ma zasoby, możliwości technologiczne, niekoniecznie one muszą być najwyższych lotów. Rosja nie straciła całkowicie zdolności militarnych. One nie są tak potężne, jak na początku wojny. Żeby odbudować zdolności do poziomu, jaki Rosja miała przed wojną, to faktycznie myślę, że 3 lata wystarczą. Rosja w dużym stopniu zdywersyfikowała sprzedaż surowców i jak widać gospodarka rosyjska wciąż nie cierpi za bardzo na sankcjach, gdyż zyski ze sprzedaży surowców wciąż są znaczne - skomentował gen. Komornicki.
- Rosja może tę wojnę kontynuować i będzie ją kontynuować. Ta wojna będzie wyniszczająca i tak to trzeba widzieć. Dzisiaj na wojnę w Ukrainie nie można patrzeć przez pryzmat bitwy pod Grunwaldem czy bitwy pod Wiedniem, którą rozstrzygnie jedna bitwa. To jest moim zdaniem wojna światowa w epoce informacyjnej, społeczeństwa informacyjnego, cała gospodarka światowa i funkcjonowanie społeczeństwa oparte jest o technologie związane z internetem, informacją. Ta wojna ogarnia wiele innych istotnych przestrzeni rzutujących dzisiaj na stan gospodarki, stan świadomości w innych krajach, stan energetyki. Ta wojna dotyka tych wszystkich przestrzeni. W niej nie ma zwycięzców i zwyciężonych - skomentował generał.
Prowadząca dopytywała, czy mówienie o tym, że Rosja może tak szybko się odbudować jest odpowiedzialne w kontekście nastrojów społecznych i ewentualnego strachu, jaki ta informacja może wywołać wśród ludzi. - W tej przestrzeni nie powinno się takich rzeczy jawnym tekstem wypowiadać. My powinniśmy brać pod uwagę jednak ten czarny scenariusz, a nie ten optymistyczny. W patrzeniu na nasze bezpieczeństwo przejechaliśmy się, bo przez 20 lat mieliśmy zupełnie inną ocenę Rosji, nieadekwatną - ocenił generał.
Kamila Biedrzycka zapytała się także o możliwe gamechangery tej wojny, czyli czynniki, które mogłyby nagle zmienić losy konfliktu wyraźnie na korzyść jednej ze stron. - Co byłoby takim czynnikiem dla Rosjan, a co byłoby takim czynnikiem dla Ukraińców? - dopytywała prowadząca. - Tych możliwości jest bardzo dużo. To będzie zależeć od tego, jak bardzo Rosja zostanie osłabiona w tej wojnie - tłumaczył wojskowy. - Chinom zależy na osłabieniu Rosji, bo wtedy pozycja Chin w przestrzeni geopolitycznej wzrośnie. Mając tak osłabioną Rosję przy sobie, status Chin będzie znacznie podniesiony. Z kolei Stany Zjednoczone nie mogą pozwolić Ukrainie przegrać tej wojny, ponieważ pozycja USA przy stole negocjacyjnym też byłaby słabsza. Z naszej perspektywy, w naszym interesie też jest, by Ukraina zwyciężyła, by wyzwoliła swoje terytoria i w tych granicach sprzed 2014 roku wyszła z konfliktu. Ważne jest, by Ukraina była nie na stole negocjacyjnym, a przy stole - podkreślił generał.
Czy Polska powinna przyjąć nową koncepcję obrony? O to także Kamila Biedrzycka pytała gen. Leona Komornickiego. - Kwestia jest nie tyle może strategii bezpieczeństwa, ale w kontekście teraz strategią wykonawczą jest strategia obrony militarnej. I teraz trzeba dokonać refleksji: nie wolno nam dopuścić do tego, by wojna kinetyczna w obronie Rzeczypospolitej rozstrzygała się na naszym terytorium. Trzeba stworzyć taki system powszechnej obrony państwa, który by pozwalał uzyskać siłom zbrojnym możliwość rażenia przeciwnika na jego terytorium. Kiedy on zacznie agresję, żeby go tam maksymalnie osłabić i osaczyć, czyli pozbawić możliwości ofensywnych w takim stanie, by nie wkroczył on na nasze terytorium. Polska musi przewartościować swoje myślenie, musimy przekonać do tego naszych sojuszników - podsumował gen. Komornicki.