Gen. Jarosław Kraszewski "Rakiety mają to do siebie, że w przeciwieństwie do pocisków artyleryjskich robią przykre niespodzianki" [Express Biedrzyckiej]

2022-11-16 10:32

Trzecim gościem Kamili Biedrzyckiej był gen. Jarosław Kraszewski, były dowódca wojsk rakietowych i artylerii wojsk lądowych. Gość Kamili Biedrzyckiej rozmawiał z nią na temat incydentu pod Hrubieszowem, do jakiego doszło we wtorek w Przewodowie. W wyniku wybuchu pocisku produkcji rosyjskiej zginęło dwóch Polaków. Co wiemy o sytuacji? Co dalej?

Pierwsze pytanie, jakie prowadząca zadała swojemu gościowi dotyczyło informacji przekazanej przez prezydenta Litwy. Gitanas Nauseda (58 l.) poinformował bowiem, że Andrzej Duda (50 l.) przekazał mu, że Polska poprosi o aktywowanie artykułu 4. Paktu Północnoatlantyckiego. - Od dawien dawna ćwiczyliśmy te procedury. Były one związane ze szczytem NATO w Warszawie i w ramach Biura Bezpieczeństwa Narodowego przygotowywaliśmy się na różne scenariusze. Ćwiczenia Zapad 17 i kolejne edycje tego ćwiczenia zmuszały nas do praktycznego sprawdzenia poprawności przyjętych rozwiązań proceduralnych. Pojawiły się różnego rodzaju scenariusze. Jeden z nich, powiedzmy sobie w cudzysłowie, był to omyłkowy atak artyleryjski ze strony Federacji Rosyjskiej. Takie procedury należało przećwiczyć i to dalej jest ćwiczone. Nasz prezydent wraz z premierem, to te dwie osoby odpowiedzialne za kierowanie obroną państwa, podejmują swoje działania zgodnie z tymi procedurami - mówił gen. Kraszewski.

Wojskowy odniósł się do kwestii uruchomienia artykułu 4. NATO na wniosek Polski. - W momencie, gdy eksperci autorytatywnie stwierdzą, że była to rakieta wystrzelona z takiego i takiego kierunku, produkcji takiej i takiej, rodzaju tego a tego, możemy podejmować konkretne działania. Oczywiście wojskowi dostarczają wielu informacji i u nas w kraju i w krajach sąsiadujących, będących członkami NATO, by politycy mogli podjąć stosowne decyzje. Ta sprawa jest bardzo wrażliwa, dlatego musimy poczekać chwilę do momentu ostatecznego rozstrzygnięcia prac eksperckich, które tam są prowadzone na miejscu tej tragedii - powiedział gen. Kraszewski.

Prowadząca odniosła się do powściągliwości Joego Bidena (79 l.) oraz do doniesień agencji AP, która wskazuje, że pocisk, który uderzył w Przewodów był w rzeczywistości pociskiem ukraińskim, wystrzelonym w celu obrony przed rakietami rosyjskimi, jakie we wtorek najmocniej od początku wojny uderzyły w Ukraińską ziemię. - Proszę zauważyć, że prezydent Biden zachowuje szczególną ostrożność w swoich wypowiedziach. On mówi o "eksplozji", a nie o "ataku rakietowym". Mówi o kierunku, trajektorii lotu, więc jakiś samolot amerykański albo NATO musiał śledzić trajektorię i Amerykanie już wiedzą mniej-więcej z jakiego obszaru wystrzelono tę rakietę. Mogło dojść do sytuacji, o której pani wspomniała, że elementy obrony przeciwrakietowej ukraińskie zostały aktywowane i wystrzeliły rakiety, a jedna z nich niestety spadła u nas. Natomiast wracam do pierwszej części naszej rozmowy, że określenie dokładnej trajektorii, pozwoli albo wykluczyć wariant ukraiński i przyjąć, że wystrzelone to zostało z terenów Białorusi albo z którejś z platform rosyjskich lokowanych na Morzu Czarnym lub Morzu Azowskim - komentował generał Kraszewski.

- Co uruchomienie artykułu 4. NATO będzie oznaczało dla naszego kraju? - pytała swojego gościa Kamila Biedrzycka. - Prawdopodobieństwo 99,9 proc., że wszystkie państwa członkowskie NATO zaczną dyskusję na ten temat, będą wymieniać się informacjami. Autorytatywnie będzie można powiedzieć, że to przypadek lub zupełnie inny scenariusz i wtedy element polityczny sojuszu przejdzie do znacznie głębszych i szybszych rozważań. Ja nie chcę siać defetyzmu, że zaraz ogłosimy artykuł piąty. To sprawa bardzo wrażliwa, która wymaga wielu informacji potwierdzających, co to było - odpowiadał oficer.

Kamila Biedrzycka zahaczyła także o temat artykułu 5. NATO, który mówi o militarnej odpowiedzi całego sojuszu na atak wymierzony w chociażby jednego z nich. Atak ten musiałby jednak być atakiem intencjonalnym, a w wypadku eksplozji rakiety rosyjskiej produkcji w Przewodowie, nie ma jak na razie takich przesłanek. - Najpierw musielibyśmy udowodnić, że to był atak intencjonalny. Świat rakiet ma to do siebie, że w przeciwieństwie do pocisków artyleryjskich rakiety nam robią przykre niespodzianki. Jeszcze dużo czasu minie, zanim świat wyeliminuje te wady stosowania rakiet. Jeśli to była radziecka rakieta, to na pewno przez wiele lat przeleżała w składzie amunicyjnym, systemy naprowadzania bazują na poprzednich wersjach żyroskopów, podejrzewam, że nikt tego przedtem nie sprawdzał. Na zasadzie masowego uderzenia w Ukrainę, Rosjanie wyciągnęli, co mieli i taka rakieta mogła zbłądzić. Jeszcze raz podkreślę, rakiety starszej generacji czym dalej strzelają, tym bardziej są niecelne - podsumował gen. Kraszewski.