Sprawa jest niebłaha, bo połowa zawartych związków to tzw. małżeństwa wyznaniowe. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny jeszcze z początkiem XXI w. co piąte małżeństwo kończyło się rozwodem, a w 2021 r. – już co czwarte. Wówczas sądy rozwiązały 61 tys. małżeństw (w miastach rozwodzi się trzykrotnie więcej małżeństw niż na wsi). Z jednej strony w Kościele rzymskokatolickim nie istnieje instytucja rozwodów, bo „co Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozdziela”, bo sakramentalnie zawarte małżeństwo może być unieważnione, czyli uznane zostało za zawarte niezgodnie z przepisami kanonicznymi, a to znaczy, że w świetle prawa kościelnego nigdy nie było ważne. Z drugiej zaś strony katolicy rozwodzą się, choć sobie przysięgali przed ołtarzem, że się nie opuszczą „aż do śmierci”. Czy rozwodnicy mogą przystąpić do komunii świętej nie tylko w Wielkim Poście, ale i w ogóle?
Tak, mogą. Jednak wyłącznie wówczas, gdy „nie żyją w kolejnym związku niesakramentalnym”. Zgodnie Kodeksem Prawa Kanonicznego (kanon 915) „do komunii świętej nie należy dopuszczać ekskomunikowanych, podlegających interdyktowi, po wymierzeniu lub deklaracji kary oraz innych osób trwających z uporem w jawnym grzechu ciężkim”. Życie w związku niesakramentalnym jest uznawane za trwanie w jawnym grzechu ciężkim. Tym samym osoby, które żyją razem, a nie wzięły ślubu kościelnego (albo są połączeni wyłącznie ślubem cywilnym), nie mogą przystępować do komunii świętej.
– Jakkolwiek sam rozwód cywilny ma charakter niemoralny i jest grzechem ciężkim, ponieważ przez rozwód rozwiązuje się to, co Bóg złączył, nie można wszystkich rozwodów oceniać tak samo w kategoriach moralnych. Jeśli bowiem rozwód cywilny pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, np. opieki nad dziećmi lub obrony majątku, może być tolerowany i nie stanowi przewinienia moralnego. Zawarcie nowego związku powiększa jeszcze bardziej ciężar rozbicia; stawia bowiem małżonka, który żyje w takim nowym związku, w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa. Tym samym, mamy w tym przypadku niejako podwójne źródło stanu grzechu ciężkiego; pierwszym jest rozbicie małżeństwa, drugim usiłowanie zawarcia nowego związku i trwanie w publicznym grzechu przeciwko czystości. Ta ostatnia okoliczność, tj. publiczne cudzołóstwo i zgorszenie, zachodzi nawet wtedy, gdy osoby związane tym cywilnym węzłem żyją w tzw. białym małżeństwie, tj. nie obcują ze sobą fizycznie – wyjaśnia prawnokościelne zawiłości w rozmowie z PAP kanonista ks. prof. Jan Krajczyński, oficjał sądu biskupiego w Płocku.
By przystąpić do sakramentu, trzeba się wyspowiadać? Można. Przepisy kanoniczne nie nakładają na wiernych obowiązku spowiedzi przed każdą przyjmowaną komunią świętą. Nie ma nakazu, zatem w praktyce Kościół pozostawia tę decyzję naszemu sumieniu – wyjaśnia tę wątpliwość portal msze.info. Tylko, że nie dotyczy to rozwodników, którzy żyją w nowych związkach. „Kto ma świadomość grzechu ciężkiego, nie powinien bez sakramentalnej spowiedzi odprawiać Mszy świętej ani przyjmować Komunii świętej, chyba że istnieje poważna racja i nie ma sposobności wyspowiadania się.” (Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 916). A co stanie się, gdy załamie się taki zakaz? Przystąpienie do komunii z grzechem ciężkim na sumieniu jest świętokradztwem, czyli kolejnym ciężkim grzechem. I będzie mu to policzone w dniu Sądu Ostatecznego, w który każdy chrześcijanin (nie tylko katolik) winien wierzyć.