"Super Express": - Ostatnio jest pan znany głównie z tego, że rzuca pan w sędziów tortami...
Adam Słomka: - Po latach bezprawia i niesprawiedliwości Ruch Byłych i Przyszłych Więźniów Politycznych zdecydowało się działać spektakularnie. Pora pokazać sędziom, że czas obłudy się skończył.
- Zamierzacie wydawać wyroki na sędziów? To nie jest normalne w demokracji.
- Nie ma innego wyjścia. Gdyby instytucje działały normalnie i istniał nad nimi nadzór, działała wobec nich konstytucja, to nie byłoby żadnego problemu. Ale ponieważ wymiar sprawiedliwości nie działa, ktoś, kto ma mandat moralny, musi ustawić całe to towarzystwo do pionu.
- Czy ja dobrze rozumiem? Rzucanie w sędzinę tortem jest w porządku i popiera pan swojego kolegę, który się tego czynu dopuścił?
- Tak, osobiście go do tego zachęcałem. Przez lata próbowaliśmy uświadamiać normalnymi demokratycznymi metodami. Nic to jednak nie dało. W sądach od 25 lat nie da się załatwić najprostszych spraw, a co dopiero rozliczyć komunistycznych zbrodniarzy.
- Ale dokąd to prowadzi? Ktoś, kto nie będzie zadowolony z wyroku sądu, może pobić sędziego? Skończy się to jakąś tragedią.
- Nie sądzę, żeby ktoś zdecydował się zrobić krzywdę sędziemu, prokuratorowi czy policjantowi.
- Rzucanie tortem jest już krzywdą.
- Dostanie tortem nie robi raczej krzywdy. Ktoś, kto nim dostał, ma jedynie trochę słodkości we włosach.
- Przyjemne to nie jest.
- O to chodzi, żeby nie było to przyjemne, ale jednocześnie spektakularne i bezpieczne. Chodzi o to, żeby był wybór - albo my pójdziemy do więzienia i znów będą więźniowie polityczni, albo trafią tam ci, którzy na to zasłużyli.
- Czy jednak środki, które pan stosuje w sądach, nie są może nieodpowiednie? Trafia pan do aresztu za to, że przeszkadza pan prowadzić rozprawy.
- To obywatelskie nieposłuszeństwo, którego celem jest pójść do więzienia.
- Cel to pójść do więzienia? Bardzo ambitnie.
- Inaczej europejska opinia publiczna nie zorientuje się, że Polska nie jest normalnym krajem. A przecież szajka zbrodniarzy z szajką złodziei stworzyły sobie układ, który trzęsie wymiarem sprawiedliwości.
- Nie boi się pan, że przez pańskie metody przylgnie do pana łatka wariata?
- Gdybym się bał, tobym nie działał. Bałem się, że mnie zabiją za walkę z komuną.
- Pan miał 16 lat, kiedy poszedł pan do więzienia. Był pan najmłodszym internowanym w PRL.
- Tak było. Dziś nam niewiele grozi poza tym, że mogą nas zamknąć albo nazwać szaleńcami.
- Jak to niewiele panu grozi? Sądy mogą ekonomicznie zniszczyć człowieka, zasądzając ogromne kary finansowe.
- Może Janka Rokitę. Nie mnie. Mam rozdzielność finansową z żoną. Jakoś sobie poradzę. Najwyżej grzywnę odsiedzę.
- Ile pan ostatnio siedział?
- Raz 14, raz 5 dni. Śmieszna kara dla kogoś, kto spędził w więzieniu dwa lata.
- Te 5 dni to, jak się okazało, niesłusznie, tak?
- Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że było to bezprawne.
- Ale wcześniej sędzia sądu okręgowego wysłał pana do aresztu.
- Sądy okręgowe to stalinogród, skansen komunistyczny. W sądach apelacyjnych często uchyla się skandaliczne decyzje niższej instancji.
- Dawni pana koledzy z KPN zarzucali panu, że kręcił pan filmy pornograficzne.
- Były takie zarzuty, ale się nie potwierdziły. Można zapytać prokuraturę.
- Podobno miał pan wysyłać swojego kierowcę do wypożyczalni kaset, żeby robić jakieś remiksy. Nic pan nie miał wspólnego z kinem pornograficznym?
- Muszę się przyznać, że coś tam widziałem (śmiech).
- Miał pan też namawiać gangstera z grupy "Krakowiaka", żeby połamał sędziemu nogi.
- Ten gangster w zamian za obietnicę opuszczenia aresztu miał złożyć zeznania, że telefonicznie namawiałem go do zabicia sędziego. Okazało się, że po ich złożeniu wyszedł na wolność, wyjechał z Polski i słuch po nim zaginął.
- Ale namawiał go pan?
- Gdyby była to prawda, byłaby to sensacja na skalę światową, że przedstawiciel opozycji namawia gangstera do zabójstwa.
- Namawia pan jednak do rzucania w sędziów tortami.
- Tak, bo uważam, że to dobra metoda rodem z Francji. Gaulliści też rzucali tortami w sędziów, żeby osądzić reżim Vichy.