Garri Kasparow

i

Autor: East News

Garri Kasparow: Rosja Putina to kraj faszystowski

2015-10-13 4:00

Garri Kasparow w rozmowie z Tomaszem Walczakiem komentuje sytuację polityczną w Rosji.

"Super Express": - Prawie trzy lata temu zdecydował się pan nie wracać do Rosji w obawie o swoje bezpieczeństwo. Bywał pan w tym czasie w kraju?

Garri Kasparow: - Nie. Nie byłem w Rosji od lutego 2013 roku. Obawiam się, że gdybym wrócił, moglibyśmy teraz nie rozmawiać.

- Kiedy w lutym tego roku pod murami Kremla zabito Borysa Niemcowa, pomyślałem od razu o słuszności pańskiej emigracji.

- Jest w tym wszystkim tragiczna ironia. To Borys był człowiekiem, który po moich przygodach z rosyjskimi organami śledczymi, namawiał mnie do emigracji.

Zobacz też: Cejrowski ostro o imigrantach: To INWAZJA

- Czemu Niemcow nie posłuchał własnej rady?

- Był zbyt dumny na to, by wyjeżdżać. Czuł, że trzeba uciekać, ale postanowił zostać do końca. Wiedział, że za jego działalność opozycyjną nie wsadzą go do więzienia. Był w końcu wicepremierem Rosji i swego czasu uważano go za następcę Jelcyna. Rzeczywiście, do więzienia nie trafił. Postanowiono jednak pozbyć się go w inny sposób.

- Do dziś nie wiadomo, kto stał za jego zabójstwem. Krążą różne wersje wydarzeń. Kto, pana zdaniem, za tym stał?

- Borys Niemcow był najbardziej wyróżniającą się postacią antyputinowskiej opozycji. I to nie opozycji z roku 2005, ale 2014, kiedy jakakolwiek ostra krytyka wodza jest niedopuszczalna. Borysa zabito kilka kroków od Kremla, gdzie jest więcej kamer niż w Forcie Knox, w którym Amerykanie trzymają swoje złoto. Zabójstwo w takim miejscu takiej postaci nie mogło mieć miejsca bez zgody Putina. W dyktaturze, którą jest dziś Rosja, takie rzeczy choćby bez jego kiwnięcia głową są po prostu niemożliwe.

- Putinowska Rosja Anno Domini 2015 zachęca do wielu porównań historycznych. Niektórzy, jak pan, widzą w Putinie Hitlera. Inni Stalina. Czy jednak najbardziej Putin i jego system nie przypomina schyłkowego Breżniewa? Wtedy też oparta na eksporcie surowców gospodarka radziecka zaczęła niedomagać w obliczu spadku cen surowców. Jako żywo współczesna Rosja. Do tego ZSRR zaczął bawić się w wojny ekspedycyjne, jak ta w Afganistanie. Dziś Putin jest na Ukrainie i w Syrii. Koniec końców ZSRR upadł. Putin doprowadzi Rosję do tego samego?

- Zawsze takie porównania są umowne, bo bezpośrednich paraleli nigdy nie ma. Niemniej coś rzeczywiście jest tu z Breżniewa. Szczególnie jeśli chodzi o wskazane przez pana elementy. Sytuacja jest jednak dużo bardziej niebezpieczna, bo Putin to nie Breżniew, a współczesna Rosja to nie ZSRR.

- Czym się to różni?

- Wtedy jednak rządziło kolektywnie Biuro Polityczne. Ścierały się w nim różne interesy jego członków i decyzje, które podejmowało, były przefiltrowane przez różne punkty widzenia. Dodatkowo w latach 80. ZSRR przechodził przez proces wewnętrznej agonii i gnicia. Nikt już w ten kraj i głoszoną przez niego propagandę nie wierzył. Związek Radziecki upadł, bo ludzie chcieli innego życia. Z Putinem jest o tyle niebezpiecznie, że wszystkie decyzje w kraju podejmuje on jednoosobowo, a Rosja jest jednoosobową dyktaturą. Taki reżim ma inną naturę.

- Jaką?

- Nie jest oparty na ideologii, ale osobistej charyzmie wodza. Ta charyzma z kolei budowana jest poprzez działania dyktatora. Nie może już jej budować na bazie gospodarki. Jeszcze 10 lat temu Putin mógł mówić Rosjanom, że zabieram wam wolność i prawa człowieka, ale wy możecie się bogacić. Ten model już nie działa, bo rosyjska gospodarka jest w ruinie. W takiej sytuacji reżimy w stylu Putina w sposób nieunikniony przechodzą do zewnętrznej agresji, bo to jedyny sposób na legitymizacje własnej władzy. Dla Putina ta agresja to przedłużenie polityki wewnętrznej. Wystarczy zresztą spojrzeć na budżet, którego coraz większa część idzie na armię i propagandę, by zdać sobie sprawę z celów putinowskiej Rosji.

- Ukraina i wojna, którą Putin jej wypowiedział, to realizacja tych celów?

- Tak, choć na tym froncie najwyraźniej poniósł porażkę. Nie udało mu się bowiem doprowadzić do upadku państwa ukraińskiego i przyłączyć do Rosji tej jej części, które kremlowska propaganda nazywa Noworosją. Nieoczekiwanie dla Putina nawet etniczni Rosjanie mieszkający na Ukrainie zamiast witać rosyjską armię z kwiatami, zapisują się do ukraińskiej armii. Putin wciągnął Rosję nie tyle w wojnę rosyjsko-ukraińską, ale w wojnę domową, bo walczy tam z członkami własnego narodu. Etniczni Rosjanie stanowią bowiem ogromną grupę mieszkańców wschodniej Ukrainy, z którą wojuje. Przy tym wszystkim przeraża mnie coś innego.

- Co takiego?

- Poziom nienawiści, który nakręca putinowska propaganda. Tą nienawiścią do otaczającego świata próbuje ona ubezwłasnowolnić Rosjan, wmówić im, że jedynym zbawieniem dla Rosji jest twarda polityka prowadzona przez niego samego. Przy czym poziom tej nienawiści będzie rósł z miesiąca na miesiąc. Tak działają w końcu narkotyki - żeby być na odpowiednim haju, musisz przyjmować coraz większe jego dawki. Putin doskonale to rozumie.

- Kiedy porównuje pan Putina do Hitlera, jest to pewną figurą retoryczną, ale czy wziąwszy pod uwagę naturę współczesnej Rosji, nie staje się ona coraz bardziej faszystowska?

- Rosja Putina już jest krajem faszystowskim. Wszystkie elementy tego modelu politycznego już w Rosji funkcjonują.

- Na Zachodzie nie brakuje rzeczników pogodzenia się z Putinem. Szczególnie wpływowi są oni w Niemczech, gdzie cały czas środowiska biznesowe i polityczne wywierają wpływ na Angelę Merkel, by w końcu zrezygnowała z sankcji i powróciła do starych dobrych czasów, kiedy można było spokojnie robić interesy z Rosją. Tego typu ludzie, nazywani w Niemczech Russlandversteher - rozumiejący Rosję - zupełnie nie dostrzegają tego, co się na Kremlu wyprawia?

- Po pierwsze, uważam, że nie można ogłaszać pokoju z kimś, kto wypowiada ci wojnę. Po drugie, ci, którzy coś takiego głoszą, to albo użyteczni idioci, albo idioci opłaceni. Ci pierwsi nic nie rozumieją ze współczesnej Rosji i stają się bezwolnymi narzędziami w rękach Kremla. Ci przekupieni doskonale wszystko rozumieją, ale do nich przemawia argument finansowy. Za przykład niech posłuży tu Gerhard Schröder, który co chwila lobbuje w Berlinie za porozumieniem z Moskwą. Problem polega na tym, że putinowski reżim na każde wyzwanie gospodarcze będzie odpowiadać agresją. Jak przyjdzie co do czego, Putin wkroczy do krajów bałtyckich.

- Dla wielu to sytuacja nie do pomyślenia.

- Nie ma co udawać, że to nigdy się nie stanie. W ostatnich latach twierdzono na Zachodzie, że Putin na wiele kroków się nie zdecyduje, ponieważ mu się to nie opłaca. Można wymienić wiele rzeczy, które miały mu się nie opłacać, a na które się zdecydował. Putin, by utrzymać swoją władzę, musi cały czas jawić się w oczach Rosjan jako zwycięzca. Dlatego uważam, że konfrontacja jest po prostu nie do uniknięcia. Inna sprawa, że każde dzisiejsze ustępstwo Zachodu na rzecz Putina zwiększy jutrzejszą cenę konfrontacji. To zachodni politycy muszą w końcu zrozumieć.