Jest źle i będzie pewnie jeszcze gorzej. Koronowirus powiedział neoliberalizmowi sprawdzam i cały model rozsypał się jak domek z kart. Rząd próbuje pożarowymi sztuczkami tego śmieciówkowego potwora jakoś sklejać, ale Polacy patrzą na swoje państwo i widzą jak model się zapada pod swym ciężarem.
Ale najtrudniejsze do wyobrażenia jest to, że chociaż neoliberalizm tak bardzo utrudnia opanowanie wirusa, to po opadnięciu zarazy, może być go o wiele więcej. Wielu osobom wydaje się bowiem, że oto koronowirsu obnażył wszelkie wady śmieciówkowego państwa i właśnie ostatecznie wpycha go do grobu. Tymczasem reakcja może być zupełnie inna. Nie, nie mówię o reakcji obecnej, w której interwencje najbogatszych państw idą w miliardy. Mówię o dniach następnych, gdy fala wirusa opadnie i rynki się uspokoją. I zacznie się dźwiganie gospodarek z recesji. Wtedy zaczną się też dramatyczne decyzje, co z budżetem. Komu przyciąć, a komu nie. I komu zabrać świadczenia socjalne. Kto widział głupotę austerity w Grecji teraz sobie może przemnożyć to przez kolejne kraje. Może być naprawdę ciężko.
Jak będzie w Polsce? Wbrew pozorom podziały niekoniecznie będą szły wzdłuż partii, ale bardziej mogą iść w poprzek. Pamiętajmy, że zarówno PiS jak i PO są ideologicznymi zlepkami, a nie partiami ideowymi jak choćby Partia Razem czy Nowoczesna. Platforma z jednej strony ma profesora Rzońcę, który nadal siedzi w neoliberalnej kapsule czasu, ale z drugiej wreszcie zrozumiała, że trzeba obejść PiS z lewej strony. I tak próbuje obchodzić a to z onkologią, a to z senackimi poprawkami zasiłków dla opiekunów dzieci na czas kwarantanny. Z kolei w przypadku PiS z jednej strony idzie w interwencjonizm państwowy, ale dość skromny, bo zaledwie 66 miliardów, a ministerka Emiliewicz opowiada o tym, że osoby na śmieciówkach mają się ubezpieczyć. Z drugiej strony zadecyduje i tak Jarosław Kaczyński. Pytanie tylko, na ile w czasie kryzysu gospodarczego da się przestraszyć neoliberałowi Morawieckiemu. Póki co, jak widzimy w tej kadencji, PiS nie ma pomysłów na kolejną redystrybucję, chyba że dla TVP. A to może oznaczać, że Kaczyński da się przekonać, iż musi ciąć i jeszcze raz ciąć. Łatwo jest bowiem być dobrym wujkiem w czasach koniunktury, trudno jednak w czasach recesji. Do tego trzeba lewicowej, żelaznej konsekwencji.
Pamiętajmy, że 500+, obniżka wieku emerytalnego, 13. i 14. emerytura nie zostały wprowadzone z dobrego, ideologicznego, lewicowego serca. Zostały wprowadzone jako rodzaj biletu wstępu po władzę. I mogą zostać zmiecione z powierzchni ziemi, jak tylko władza uzna, że społeczeństwo się boi i chce balcerowiczowskich cięć. Dlatego tym bardziej trzeba non stop pokazywać, czym się cięcia skończyły w Grecji i dlaczego nie można zarżnąć popytu wewnętrznego idiotycznymi oszczędnościami. Duża w tym rola świata medialnego, co niestety wróży nam jak najgorzej.