Frasyniuk zabiera nam niepodległość

2010-02-22 2:50

Władysław Frasyniuk w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w Londynie przy okazji otwarcia wystawy "Solidarność - legenda wiecznie żywa" wypowiedział słowa, które szokują. Otóż ten znany działacz podziemnej Solidarności opowiedział się za zniesieniem Święta Niepodległości obchodzonego 11 listopada i zastąpieniem go świętem 4 czerwca obchodzonym w rocznicę wyborów do Sejmu kontraktowego.

Argument, jaki przywołał Frasyniuk, jest tak głupi, że aż ciężko z nim polemizować. To pogoda - szara, pochmurna aura, jaka zazwyczaj panuje w naszym klimacie w połowie listopada, ma rzekomo nie sprzyjać patriotycznym uniesieniom i radosnym uroczystościom. Oczywiście z tego punktu widzenia znacznie lepszym terminem byłby choćby 22 lipca tak hucznie obchodzony przez komunistów w okresie PRL. Albo choćby 1 maja. Ale złośliwa Opatrzność sprawiła, że Polska po 123 latach niewoli odzyskała niepodległość właśnie w listopadzie 1918 roku, a nie na przykład w czerwcu czy lipcu. Podobne "nieszczęście" miały również inne państwa, które wchodziły w skład Rosji czy Austro-Węgier. Finlandia obchodzi święto niepodległości w grudniu, Czechy w styczniu, a Litwa, Łotwa i Estonia - w lutym. Ale tam nie ma szaleńców, którzy by chcieli likwidować to święto z powodu niesprzyjającej pogody.

Polacy świętowali 11 Listopada podczas okupacji hitlerowskiej i sowieckiej, narażając w ten sposób swoje życie. O przywrócenie tego święta walczyli w okresie PRL-u opozycjoniści, którzy ryzykowali utratą wolności. Frasyniuk zdaje się o tym nie pamiętać. Tak jak zdaje się nie pamiętać o tym, ile krwi przelali Polacy, walcząc jesienią 1918 roku i w następnych miesiącach, by tę niepodległość utrzymać.

Pomysł Władysława Frasyniuka, jeśli nie jest tylko prowokacją intelektualną, a wszystko wskazuje na to, że nie jest, należy uznać za szkodliwy i głupi. I wstyd mi, że zrodził się w głowie człowieka o tak wspaniałej biografii.