Przypomnijmy, że Polska miała kupić 50 śmigłowców za 13,3 mld zł. Po zerwaniu rozmów w sprawie zakupu stosunki polsko-francuskie uległy pogorszeniu. - Sprawa caracali nadszarpnęła nasze zaufanie do Polski. To nie był zwykły kontrakt, ale propozycja strategicznego partnerstwa - powiedział "Rzeczpospolitej" ambasador Francji Pierre Levy (62 l.).
- Nie udało się uzyskać porozumienia dotyczącego offsetu (umowa chroniąca rodzimy przemysł zbrojeniowy - red.), dlatego nie podpisaliśmy umowy - mówi nam wiceminister obrony Bartosz Kownacki (38 l.). - Gdybyśmy wybrali ten sprzęt, być może duża część śmigłowców by nie latała, bo nie byłoby nas stać na ich obsługę - dodaje Kownacki.
Francuski resort obrony przyznał otwarcie, że przez wysokie koszty napraw uziemionych jest ponad trzy czwarte caracali. Jak szacuje portal ekonomiczny La Tribune, koszty napraw maszyn wzrosły w ciągu ostatnich czterech lat prawie dwukrotnie! Jednak zdaniem byłego ministra obrony Tomasza Siemoniaka (50 l.) problem nie dotyczy i nie dotyczyłby naszego kraju. - My zagwarantowaliśmy sobie wobec każdego oferenta serwis w Polsce w WZL w Łodzi, a ceny części w umowie. Kwestie serwisu były dobrze uregulowane - podkreśla Siemoniak. - Konflikt we Francji nie ma nic wspólnego z polskim przetargiem i jakością francuskiego sprzętu - dodaje.
Zobacz: Macierewicz nie chciał Caracali, kupili je Japończycy