Papież Franciszek nie przestaje zaskakiwać. Po wyborze szybko ujął wszystkich wiernych swoją prostotą i niechęcią do zbytku. Czarne buty przywiezione z kraju, brak tradycyjnej aksamitnej peleryny podczas przedstawienia go wiernym na placu św. Piotra - to były znaki, że, jak sam mówił "karnawał się skończył".
Do mediów trafił właśnie list wysłany przez Ojca Świętego do jego przyjaciela, który udowadnia, że nie były to tylko czcze słowa. To korespondencja do ks. Enrique "Quique" Rodrigueza, proboszcza parafii w mieście La Rioja w Argentynie. Papież Franciszek podkreśla w liście, że stara się zachować swój sposób bycia. Zrezygnował też z tradycyjnej siedziby papieskiej - Pałacu Apostolskiego. "Dobrze mi to wszystko robi i sprawia, że nie jestem izolowany" - zdradził papież, który pozostał człowiekiem.
Drogi Quique,
Dzisiaj otrzymałem Twój list z 1 maja. Sprawił mi wiele radości. Relacja z odpustu parafialnego przyniosła mi świeży powiew powietrza. Mam się dobrze i nie utraciłem pokoju w obliczu faktu zupełnie zaskakującego, który uważam za Boży dar. Staram się zachować ten sam sposób bycia i działania, jaki zachowywałem w Buenos Aires, bo gdybym go w moim wieku zmienił, z pewnością byłbym się ośmieszył. Nie chciałem się przenieść do Pałacu Apostolskiego. Chodzę tam tylko, żeby pracować i na audiencje. Pozostałem w Domu Świętej Marty, będącym konwiktem, w którym mieszkaliśmy podczas konklawe. Są tu goszczeni biskupi, księża i osoby świeckie. Ludzie mogą mnie widzieć i prowadzę normalne życie: Msza św. publiczna z rana, jem ze wszystkimi w stołówce itd. Dobrze mi to wszystko robi i sprawia, że nie jestem izolowany. Quique, serdecznie pozdrów Twoich parafian. Proszę, módl się za mnie i spraw, aby ludzie się za mnie modlili. Pozdrów Carlosa i Miguela. Niech Pan Jezus Cię błogosławi, a Najświętsza Dziewica ma Cię w swojej opiece.
Z braterskimi pozdrowieniami Franciszek Watykan 15 maja 2013