Gen Waldemar Skrzypczak nie pozostawia wątpliwości, że nasze bezpieczeństwo jest dziś zagrożone. - Orban jeździ do Putina z hołdami, a Putin obiecuje, że pomoże mu wygrać wybory. Kolejnym krokiem będzie osłabienie NATO. Wtedy Polska będzie już dla niego łatwiejsza do ogarnięcia jeśli chodzi o wprowadzenie wpływów, przychylnych mu rządów tak, żeby Polska wróciła do strefy wpływów imperium rosyjskiego.
Kamila Biedrzycka: Jak bardzo wstrząsnęły panem słowa Władimira Putina, który w orędziu do narodu właściwie odebrał Ukrainie podmiotowość, prawo do niepodległości i niezależnego bytu?
Gen. Waldemar Skrzypczak: To są złe czasy dla demokracji i dla naszych marzeń o demokracji. Widać było wyraźnie, że Putin traktuje sprawę ukraińską i rozbiór Ukrainy jako wewnętrzną sprawę imperium rosyjskiego i nikomu nic do tego co będzie chciał zrobić w jego ramach. Bo on jest jedynym władcą i to on będzie decydował o przyszłości wszystkich części tegoż imperium. Po drugie od kilku dni Zachód wyraźnie izoluje od siebie Ukrainę i pozbawił ją wsparcia. Te pokrzykiwania i nowomowy zachodnich polityków niczego nie wnoszą. To, czym grożą Putinowi, nie robi na nim żadnego wrażenia. On dokonuje aneksji tej części Ukrainy, którą uważa, że już dziś może zająć. W miarę upływu czasu ta aneksja będzie postępować. Teraz będzie obserwował reakcję Zachodu, a retorsje, które na razie zapowiedzieli Amerykanie, są kabaretowe.
- O czym to świadczy?
- O tym, że Zachód poświęcił Ukrainę dla utrzymania iluzorycznego pokoju. Bo Putin na tym nie poprzestanie.
- Czyli będzie tak, jak mówił w 2008 r. Lech Kaczyński? Gruzja, Ukraina, państwa bałtyckie, a później Polska?
- Zdecydowanie tak, to były prorocze słowa. Jak Putin upora się z Ukrainą – a na pewno się upora, bo nikt mu w tym już nie przeszkodzi – to zajmie się Łotwą i Estonią, gdzie żyje duża mniejszość rosyjska. Następnym krokiem będzie na pewno Polska. Putin Polsce nie daruje. On nas postrzega jako swojego największego wroga w tej części Europy, bo cały czas tak się przedstawiamy, mówimy o tym, że nie podoba nam się to, co robi, wspieramy Ukrainę.
- Co to znaczy „Putin Polsce nie daruje”? Nasza sytuacja jest zgoła inna niż Ukrainy – jesteśmy członkiem Unii Europejskiej i NATO.
- Owszem, ale proszę zobaczyć, że Putin od co najmniej 2014 r. demoluje Unię Europejską, wyrywa poszczególne państwa z jej szeregów, czego klinicznym przykładem są Węgry. Orban jeździ do Putina z hołdami, a Putin obiecuje, że pomoże mu wygrać wybory. Kolejnym krokiem będzie osłabienie NATO. Wtedy Polska będzie już dla niego łatwiejsza do ogarnięcia jeśli chodzi o wprowadzenie wpływów, przychylnych mu rządów tak, żeby Polska wróciła do strefy wpływów imperium rosyjskiego.
- Jak w tym kontekście czytać politykę rządu PiS, który za jednego z największych sojuszników uważa właśnie Orbana i spotyka się z politykami finansowanymi i wspieranymi przez Putina jak Marine Le Pen? To ostatni moment żeby zmienić taktykę?
- Dokładnie tak. Zarówno Orban, jak i pani Le Pen, nie gwarantują Polsce przyszłości i rozwoju w warunkach demokracji. To są ludzie, którzy sprzyjają Putinowi i autokratyczne rządy są dla nich najlepszym rozwiązaniem. To nie jest absolutnie droga dla Polski. Jeśli chcemy wpaść w sidła Putina, to bratajmy się dalej z Orbanem, panią Le Pen i uważajmy ich za autorytety. To są wrogowie demokracji i sojusznicy Putina, w dużej części sowicie przez niego opłacani. To niedopuszczalne!
- Mamy już do czynienia z rozbiorem Ukrainy?
- Tak. Wprowadzenie wojsk do Doniecka i Ługańska nie stanowią jeszcze agresji, bo te tereny były już wcześniej zajęte przez separatystów, ale Putin w tej chwili bacznie obserwuje co zrobi Zachód. I trudno oprzeć się wrażeniu, że ma przyzwolenie na kolejne działania. Nie będzie wielkiej agresji, ale będzie kąsał Ukrainę, elementami wyrywał jej ciało, włączając je do tych, już uznanych, „niepodległych republik”.
- Czyli tzw. taktyka salami.
- Dokładnie. To jest jego sprawdzona taktyka, którą konsekwentnie będzie realizował. A Zachód będzie te wszystkie jego rozwiązania, kosztem Ukrainy, akceptował za cenę – powtarzam – iluzorycznego pokoju. (…) Poświęcili Ukrainę, która jest w tej chwili w izolacji, została sama i oddana na pożarcie Putinowi. Czołowi politycy Zachodu są nieprawdopodobnie wystraszeni jego zachowaniem. Ja tego kompletnie nie rozumiem.
- Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze?
- Polityka dla obywateli jest wypełniona hipokryzją. A generalnie chodzi o pieniądze, o powiązania zachodniego biznesu z biznesem rosyjskim i tamtejszymi oligarchami, którzy francuskich i niemieckich biznesmenów mają niemal w kieszeni.
- Naprawdę uważa pan, że sprawa jest już stracona i te najbliższe dni nie przyniosą jakiegoś przełomu?
- Rosjanie się z nikim nie liczą. Putin będzie realizował swoje cele, a kluczowym jest rozbiór Ukrainy. Był czas żeby jej pomagać i ten czas zmarnowano. Zachód zmarnował czas, zmarnował szanse, zmarnował Ukrainę. Rozmawiała Kamila Biedrzycka