Michał Karnowski dla Super Expressu: Ewa Kopacz została porzucona przez Tuska

2014-09-30 4:00

- Ewa Kopacz nagle zorientowała się, że jest sama i tutaj kłania się teza, że to stanowisko przerasta jej kompetencje. Porzucona przez Tuska zaczyna działać chaotycznie, reaguje żalem do niego, złośca - komentuje Michał karnowski.

"Super Express": - Czy jest konflikt na linii Donald Tusk - Ewa Kopacz? Czy nowa pani premier chciałaby się wybić na niepodległość?

Michał Karnowski: - Gdy ogłaszano nominację Ewy Kopacz, jedni twierdzili, że dalej będzie rządził Tusk, pociągając za sznurki z Brukseli. Druga grupa, do której ja się zaliczałem, opierała swój przeciwny pogląd na takim założeniu, że osobisty wkład Tuska w rządzenie tego obozu władzy był ogromny. Tam zbierały się wszystkie nici decyzyjne, wszystko na nim wisiało. Było oczywiste, że odejście Tuska rozchybocze ten system.

- W jaki sposób?

- Jak to często bywa, stało się to w sposób, którego nikt nie przewidział, tzn. na linii on i jego następczyni. Moim zdaniem Tusk rzeczywiście odchodzi. Ze względu na swoje unijne obowiązki nie może angażować się w sprawy polskie. Ewa Kopacz nagle zorientowała się, że jest sama i tutaj kłania się teza, że to stanowisko przerasta jej kompetencje. Porzucona przez Tuska zaczyna działać chaotycznie, reaguje żalem do niego, złością. Można odnieść wrażenie, że ten naturalny konflikt wszedł już w fazę wzajemnych złośliwości, wzajemnych przecieków do prasy, podtapiania się. PO ma naprawdę duży problem.

- Jak w tym kontekście odbiera pan ministerialną nominację Schetyny? Wrogowie moich wrogów stają się przyjaciółmi?

- Pewnie trochę tak. Jednak myślę, że to było wcześniej. Pan pyta o to, czy nominacja Schetyny nie jest konsekwencją tego konfliktu, a w mojej ocenie jest ona przyczyną.

- Jeśli to było przyczyną, to można przyjąć założenie, że Ewa Kopacz od początku postanowiła zerwać z Tuskiem.

- Nie, moim zdaniem nominując Schetynę, Ewa Kopacz zrobiła dokładnie to samo, co ośmieszając się w odpowiedzi na pytanie o Ukrainę. Zaufała swojej własnej intuicji. Pomyślała, że jeśli jest konflikt, to przecież możemy się pogodzić. Nie była w stanie ogarnąć tego trzy ruchy do przodu. Tusk pewnie zawsze kalkulował pięć ruchów do przodu. Kopacz uznała, że proste i intuicyjne odpowiedzi są najlepsze. I narobiła PO kłopotów. Bowiem w efekcie rozregulowano system stworzony przez Tuska, gdzie Schetyna był na marginesie, istniał jakiś wewnętrzny układ sił. Pewnie wydawało jej się, że te grupy się ułożą. Ewa Kopacz chyba nie rozumie natury polityki, a zwłaszcza obozu władzy. W nim stanowiska, władza, przywileje i pieniądze są podstawowym elementem gry. Myślę, że może nie dni, ale jej miesiące na tym stanowisku są policzone.

- Okręt PO nabiera wody?

- Na razie opinia publiczna jeszcze nie widzi skutków. Ta wiedza jest powszechna wśród widzów kanałów informacyjnych, czytelników kolumn publicystycznych. Jednak dla zwykłych ludzi jest to etap, kiedy dopiero przyglądają się Ewie Kopacz. Mając pewne doświadczenie, można przewidywać, że za tym pójdzie seria gaf, konfliktów. W tym sensie PO będzie nabierała wody. Coraz częściej będzie przypominała Akcję Wyborczą Solidarność, w której medialne kłótnie i długie narady, na których próbowało się znaleźć konsensus, będą absorbowały opinię publiczną.

- Jak w tej sytuacji zachowa się prezydent? Pomoże Ewie Kopacz w walce o suwerenność?

- Ewa Kopacz chyba nie jest zdolna do takiej walki. Swoimi pierwszymi wypowiedziami pokazała, że nie jest politykiem. To, że świeci światłem odbitym Donalda Tuska wiedzieliśmy od początku. Teraz zaczynamy widzieć, że właściwie nic poza tym światłem w niej nie ma. Myślę, że prezydent nie ma żadnego interesu w tym, żeby Ewa Kopacz trwała jako samodzielny polityk. Jego celem jest premier przez niego namaszczony, jemu uległy. Myślę, że Tomasz Siemoniak jako premier okresu przejściowego przed wyborami parlamentarnymi to bardzo prawdopodobny scenariusz.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail