Ewa Kopacz - wywiad dla SE: Większość Polaków ma nie najlepszą opinię o Sejmie

2014-04-03 4:00

- Większość Polaków ma nie najlepszą opinię o Sejmie. Staram się to zmieniać, chociażby zgłaszając do komisji etyki takie zachowania posłów, które moim zdaniem naruszają powagę Sejmu. Na przykład polityka, który mówi, że hołotę w Sejmie trzeba przywołać do porządku - mówi Super Expressowi Ewa Kopacz, Marszałek Sejmu.

Super Express: - Posłowie robią kampanię na proteście rodziców niepełnosprawnych dzieci?

Ewa Kopacz: Nie chcę oceniać postępowania moich kolegów. Każdy bierze odpowiedzialność za to, co robi. Wszyscy uznajemy racje protestujących. Nie z ich winy jest im trudniej niż innym. Trzeba im pomóc.

- Może należy poszukać dla nich dodatkowych pieniędzy np. w Kancelarii Sejmu?

- To czym dysponujemy w tej chwili to budżet państwa. To nasze wspólne pieniądze i trzeba nimi gospodarować odpowiedzialnie. Opozycji łatwo jest obiecywać. Jeśli jednak cofniemy się do lat, gdy nie było kryzysu, przypomnimy sobie, że ówczesny rząd nie był tak wrażliwy na potrzeby niepełnosprawnych. Wówczas otrzymywali oni 420 zł zasiłku. Dziś jest to 820 zł. A od maja będzie 1000 zł.

- Zdaniem protestujących rząd im nie pomaga, premier nie dotrzymuje słowa...

Bardzo odpowiedzialnie bierzemy pod uwagę interesy wszystkich grup społecznych i zawodowych. Godzimy je tak, byśmy mieli przekonanie, że wspólne pieniądze dzielone są sprawiedliwie. Grup potrzebujących jest bardzo dużo, jednak dzieci niepełnosprawne i ich opiekunowie to priorytet dla tego rządu. Premier w ubiegłym roku utworzył rządowy program, który podwyższył zasiłek do 620 zł. Chcieliśmy dochodzić do najniższego wynagrodzenia, o które walczą rodzice, stopniowo. Obiecaliśmy to, co jest realne.

- Ten protest utrudnia pracę Sejmu? Donald Tusk zapowiedział, że jeśli rodzice będą przeszkadzali, to trzeba będzie zawiesić obrady.

- Dzieci niepełnosprawne potrzebują warunków, których sejmowy korytarz nie zapewnia. By protestujący mieli maksymalny komfort, zaoferowaliśmy wszystko to co mogliśmy: koce, posiłki trzy razy dziennie, opiekę medyczną. Proponowaliśmy też hotel sejmowy. Rodzice korzystają z praw jakie daje im demokracja.

- Ustawa podwyższająca im zasiłek ma być uchwalona już w tym tygodniu. A przepisy znoszące immunitet parlamentarzystom za wykroczenia drogowe leżą od roku.

- Posłowie powinni płacić mandaty. Dlatego wnioskowałam o to, by znieść immunitet w tej kwestii. Niestety, projekt od ponad roku leży w Sejmie. Spotkałam się z szefami komisji, które nad tym pracują. Za każdym razem słyszę, że prace są na ukończeniu, że już za chwilę będzie sprawozdanie.

- Pani łamie przepisy drogowe?

- Staram się przestrzegać przepisów. Raz zapłaciłam mandat, ale dawno temu i nie za prędkość. A prawo jazdy mam od ponad 30 lat.

- Nie denerwuje pani przykład posła Penkalskiego, który 11 razy został zatrzymany na łamaniu przepisów drogowych. Policja nie wypisała mu mandatu, bo chroni go immunitet?

- Marszałek Sejmu to nie wychowawca w szkole. Posłowie są dorosłymi ludźmi i muszą brać pełną odpowiedzialność za to, co mówią i robią, także za kierownicą. Jak widać niestety nie wszyscy kochają przepisy drogowe.

- To może wzywa pani czasami na dywanik jakiegoś posła? Roman Kosecki mieszka kilkanaście kilometrów od Sejmu, a pobiera 2200 zł na wynajem mieszkania w Warszawie.

- Przeprowadzam rozmowy z posłami w obszarze, który nadzoruję, czyli pracy w Sejmie. Jeśli chodzi o wynajem mieszkań w Warszawie, to mogą to robić posłowie spoza stolicy. Taki regulamin został uchwalony. Większość Polaków ma nie najlepszą opinię o Sejmie. Staram się to zmieniać, chociażby zgłaszając do komisji etyki takie zachowania posłów, które moim zdaniem naruszają powagę Sejmu. Na przykład polityka, który mówi, że hołotę w Sejmie trzeba przywołać do porządku. I co? Dostaję odpowiedź, że komisja taką wypowiedzią nie będzie się zajmować.

- Kilka miesięcy temu zapowiadała pani, że posłowie będą karani za niestosowne zachowania i na zapowiedziach się skończyło.

- Wnioskowałam, by w kompetencjach komisji etyki leżało także pozbawianie posłów funkcji w prezydiach komisji, co oznaczałoby mniejsze zarobki, i możliwość karania finansowego. Gdyby wprowadzenie tych zmian zależało tylko ode mnie, już dawno by funkcjonowały. Trzeba mieć jednak większość na sali. A większości w tym przypadku nie będzie.

- Posłom nie podoba się wiele pani propozycji. Także ta, żeby częściej przyjeżdżali do Sejmu...

- Uważam, że obrady komisji mogą odbywać się w tygodniach kiedy nie ma posiedzeń Sejmu. Gdy zaproponowałam takie rozwiązanie, usłyszałam od posłów, że ta kwestia wymaga dyskusji z klubami. Gdy do tematu wróciłam, kluby się jeszcze nie wypowiedziały. Teraz znów będę pytać i pewnie znowu nie usłyszę odpowiedzi.

- Na korytarzach sejmowych słychać za to żale posłów, którzy chcą więcej zarabiać.

- Nikt nikogo do Sejmu na siłę nie ciągnął. Posłowie znali wszystkie warunki pełnienia mandatu.

- Posłowie korzystają za to ile wlezie z przywilejów.

- Wydatki są rozliczane i kontrolowane bardzo szczegółowo.

- Rozliczenie posła Szeligi za hotel, w którym spotkał się z prostytutką, zostało sprawdzone?

- Poseł Szeliga własnym podpisem na przedstawionej w Sejmie fakturze potwierdził, że wnosi o zwrot kosztów noclegu, ponieważ był on związany z wykonywaniem mandatu. Jeśli poseł swoim podpisem poświadcza nieprawdę, łamie prawo.

- A Bartosz Arłukowicz oddał pieniądze za benzynę? Premier zapowiadał, że ministrowie, którzy mają służbowe samochody i pobrali z Sejmu ryczałt na paliwo, oddadzą to dofinansowanie.

- Nie wiem, czy oddali. Nie pytałam o to. Są ministrowie, którzy nie korzystają z samochodu służbowego w weekend. Wtedy jeżdżą swoim.

- Minister zdrowia powinien zostać zdymisjonowany?

- Takie decyzje są zawsze w rękach premiera.

- Pani, jego poprzedniczka, zostawiła resort z konkretnymi projektami ustaw. Nowy minister z nich nie skorzystał.

- Każdy minister ma własną wizję działań. Nie można mu z tego czynić zarzutu.

- Te projekty to nie tylko wizja ministra, ale partii, premiera. Tak szybko się zmieniła?

- Przedstawiłam swoje propozycje. Przyszedł jednak koniec kadencji, więc składanie projektów do Sejmu było bezsensowne, bo nie było szans na ich rozpatrzenie. Minister Arłukowicz przedłożył własne.

- Zrobił to po ponad dwóch latach rządzenia. Zanim trafią na rząd, do Sejmu, kadencja się skończy i przyjdzie kolejny minister ze swoimi pomysłami.

- Wszystko zależy od harmonogramu działań, ale mam wrażenie, że to pytania do ministra zdrowia. Ja już dawno nim nie jestem.

- Minister Arłukowicz zaczął likwidować kolejki dopiero wtedy, gdy premier mu postawił ultimatum. Pani nie chce krytykować rządu? Robił to marszałek Grzegorz Schetyna i słono zapłacił.

- Gdy mam coś do powiedzenia w sprawie służby zdrowia, to staram się to przekazać ministrowi.

- Bartosz Arłukowicz przyszedł z SLD. Teraz dołączył do PO Michał Kamiński, były polityk PiS.

- Kamiński to twardy polityk, który zdecydował się wystartować w trudnym okręgu wyborczym. Życzę mu powodzenia. Skuteczność i twarda skóra będą decydowały o tym, czy okręg lubelski, z którego startuje Michał Kamiński, da Platformie mandat w Parlamencie Europejskim. Musiał przejść ewolucję w kwestii poglądów, dlatego jest naszym kandydatem.

- Nie ma pani wrażenia, że PO staje się dyskontem, w którym można wszystko znaleźć?

- Siłą PO jest to, że mogą się w niej znaleźć ludzie różniący się w kwestiach światopoglądowych. Muszą jednak chcieć takiej samej Polski: demokratycznej, nowoczesnej i przyjaznej.

- To ludzie typu Kamiński sprawili, że notowania premiera zaczęły rosnąć?

- Na pewno zdecydowało o tym bardzo odpowiedzialne stanowisko wobec wydarzeń na Ukrainie. Również to, że ministrowie potrafią bronić swoich projektów nawet wtedy, gdy nie mają pełnego poparcia społecznego. Polacy widzą, że podejmujemy trudne, ale konieczne decyzje.

Czytaj: Europosłowie dostaną nawet 100 TYSIĘCY na posprzątanie!

Polub se.pl na Facebooku