Eva Walzik: W Niemczech refundowane jest 90 proc. ceny

2012-01-04 3:00

"Super Express": - Jak wygląda w Niemczech wizyta chorego u lekarza i sprawdzenie, czy ma prawo do ubezpieczenia i leków refundowanych?

Eva Walzik: - Pacjent musi się wylegitymować kartą, która przypomina kartę kredytową, używaną w bankomatach.

- Okazuje ją lekarzowi?

- Nie, okazuje ją w administracji. Przytknięta do czytnika wywołuje informacje dotyczące jego ubezpieczenia i statusu. Lekarze nie zajmują się takimi sprawami, zajmują się już procesem leczenia. Na podstawie informacji z administracji decydują o zaszeregowaniu refundacji w przypadku chorego, które nie jest ich zadaniem, ale zadaniem prawa. W Niemczech ponad 90 proc. obywateli jest ubezpieczonych w publicznych kasach chorych. Pozostałe 10 proc. ma zawarte prywatne ubezpieczenia zdrowotne. Nie jest to więc realny problem.

- Co z nieubezpieczonymi obywatelami? W Polsce nie jest to duża grupa, ale jednak istnieje dzięki pewnym rodzajom umów na rynku pracy.

- W Niemczech nie ma możliwości, by ktoś legalnie mieszkał i pozostawał bez prawa do świadczeń zdrowotnych. Ma wybór: ubezpieczać się publicznie lub prywatnie, ale nie może zrezygnować z systemu. Brak ubezpieczenia dotyczy nielegalnych imigrantów.

- Nie było więc sytuacji, w której wprowadzono konieczność sprawdzania ubezpieczenia pacjentów, ale nie było systemu informatycznego, który by to potwierdzał?

- No nie, taka konieczność musi się opierać właśnie na systemie.

- W jaki sposób rozliczane są tzw. leki refundowane?

- Ubezpieczenie publiczne, które płaci każdy obywatel, nie pokrywa leków bez recepty. W przypadku leków na receptę ubezpieczeni mogą liczyć na dofinansowanie do pewnej grupy leków, za które muszą zapłacić 10 proc. ceny. Resztę pokrywają kasy chorych. Zasada jest taka, że pacjenci muszą zapłacić za lek na recepcie minimum 5 euro, ale nie więcej niż 10 euro za dany lek.

- Każdy lek na receptę jest refundowany?

- Każdy. Leki na receptę (refundowane) są specyficzną grupą leków, na której zgrupowano je w trzech podgrupach o różnym poziomie refundacji. Grupa o największej płatności (wspomnianych 10 proc. ceny) jest największa. Mniejsze są dwie grupy leków o większej refundacji. Wspomniane opłaty 5-10 euro za dany lek nie obowiązują dzieci do 18. roku życia oraz kobiet w ciąży. Gdy pacjent nie ma ubezpieczenia i jest np. obcokrajowcem, a została mu wystawiona recepta, musi płacić pełną cenę za lek.

- Wiem, że jakiś czas temu w Niemczech odbyła się dyskusja wokół listy leków refundowanych i też było burzliwie.

- Było, ale z nieco innych powodów niż w Polsce. Nowelizacja ustawy o rynku produktów leczniczych weszła w życie równo przed rokiem, 1 stycznia 2011 roku. Powodem zmian był deficyt w systemie ochrony zdrowia. W przypadku refundacji leków chciano zaoszczędzić 400 mln euro rocznie z wydatków kas chorych.

- Były protesty po tych zmianach?

- Były, jak zawsze w przypadku oszczędności i cięć. Początkowo lekarzy, ale później głównie hurtowni farmaceutycznych i aptek. Tego typu zmiany nigdy nie będą się podobać wszystkim.

Eva Walzik

Ekspert ds. służby zdrowia, szefowa niemieckiej kasy chorych DAK w Berlinie