Przypomnijmy, w listopadowych wyborach samorządowych PSL pod egidą Janusza Piechocińskiego uzyskało 17 proc. i zajęło trzecie miejsce wśród partii politycznych. Po wyborach wiele osób powątpiewało w uczciwość tych wyników, sugerując że ludowcy otrzymali tyle głosów tylko i wyłącznie za sprawą zamieszania z wyborczymi kartami. Partia Piechocińskiego na karcie do głosowania była pierwsza. Zdaniem opozycji, to mogło spowodować, że wyborcy tak licznie wybrali kandydatów PSL.
Do tego chóru przyłączył się europoseł PiS Janusz Wojciechowski. Na swoim blogu zamieścił odpowiedź na ocenę wyborów przez byłego marszałka Sejmu Ludwika Dorna. Zdaniem Dorna, "były drobne szalbierstwa, ale na poziomie gminnym". - Na poziomie sejmików nie. Bo jaki interes ma pani Basia z komisji wyborczej powiązana z wójtem, żeby promować kogoś z PSL..” - pytał retorycznie Dorn.
Co na to Wojciechowski? Jego wypowiedź z bloga przytaczamy poniżej w całości:
"Jaki interes ma pani Basia?
Otóż ma interes egzystencjalny!
Pani Basia ma interes, żeby wójt był dalej wójtem, bo jak przyjdzie inny wójt, to wymieni panią Basię na panią Krysię. I wtedy pani Basia pójdzie na bezrobocie, bo innej roboty w gminie nie ma żadnej. A pani Basia na bezrobocie iść nie chce, kto by chciał…
Przy czym pani Basi zależy, żeby wójt został wójtem nie tylko na najbliższe cztery lata, ale także na następne.
A żeby wójt się „utrwalił”, musi w gminie coś zrobić, na przykład drogę. A żeby zbudować drogę musi mieć pieniądze. Skąd? Z urzędu marszałkowskiego. A kto w urzędzie dzieli te pieniądze? Marszałek lub wicemarszałek województwa. Z jakiej partii? Z PSL, oni maja taki podział, że PSL zajmuje się wsią, a PO miastami….
Wójt potrafi myśleć. Za pół roku, za rok pójdzie do marszałka województwa całować go w rękę i prosić o pieniądze. Marszałek, zanim wystawi rękę do pocałowania, zapyta – a ile ja u was dostałem głosów? Co, siedem procent? Hm… a ten wasz wniosek to jakiś taki krzywo wypełniony….
To dlatego trwa niepisany, przez nikogo nie zarządzony, przez nikogo nie wypowiedziany, ale znany i rozumiany bez słów wyścig o to, kto dostarczy lepsze wyniki dla PSL. Zwłaszcza tam, gdzie na liście kandydatów są łaskawcy-marszałkowie z PSL. I jest to wyścig, w którym biorą udział zawodnicy różnych formacji, nie tylko PSL.
To dlatego na Mazowszu Struzik, a w Świętokrzyskim Jarubas, zgarnęli w swoich okręgach połowę, czy nawet więcej głosów.
Wyścig trwa, z wyborów na wybory idzie im lepiej, w kolejnych zgarną cztery piąte.
Zobacz też: Janusz Wojciechowski: Czekają nas rządy książąt z PSL
Czyli, Panie Pośle, były Marszałku, kandydacie do PSL Ludwiku Dorn – to działa tak::
Kosmiczny (jak na PSL) wynik 17 procent, prawdziwy i rzetelny, podany przez IPSOS, osiągnął wójt, jak najbardziej legalną perswazją – ludzie, na litość boską, dajcie jak najwięcej tych głosów na PSL, bo gmina nie dostanie pieniędzy!
Ale ponieważ wyścig się rozkręcił, to 17 procent już nie wystarcza. Żeby w wyścigu po łaskę wyprzedzić sąsiednie gminy, trzeba więcej.
I tu do akcji weszła pani Basia, która miała proste zadanie – przełożyć trochę głosów z kupki PiS na kupkę PSL. Sztuczka prosta, bez ryzyka i praktycznie nie do upilnowania. Jak złapią za rękę, to się powie, że nie moja ręka, albo, że ręka się pomyliła.
A zredztą – no i co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?
I tak to z wyborów na wybory coraz bardziej pompowane są wyniki sejmikowe PSL.
Łaskawca Marszałek jest zadowolony, gmina nie figuruje na czarnej liście gmin zbyt słabo popierających PSL,, pieniądze jakieś tam będą, przyszłość wójta nie jest zagrożona i pani Basi też…
I żeby było jasne – Nie stawiam zarzutu, że to PSL sfałszowało te wybory.
W systemie rozbudowanego klientelizmu politycznego – nie musiało…" - uważa Wojciechowski.
A Wy, jak sądzicie? Kto w tym sporze ma rację?
Sprawdź też: Eurowybory 2014: Janusz Wojciechowski i zwierzęta jego dzieciństwa..