Dziś - po tym, jak 12 czerwca br. obywatele Irlandii powiedzieli "nie" traktatowi lizbońskiemu - niezbędna jest szczegółowa analiza przyczyn, które sprawiły, że taki był właśnie wynik referendum. Musimy przyjrzeć się także temu, co powodowało Irlandczykami, którzy otrzymali przecież z Unii Europejskiej więcej korzyści niż chyba jakikolwiek inny kraj, by głosować przeciw UE.
Ze wstępnej oceny sytuacji wynika, że irlandzkie "nie" wynikało co najmniej z kilku powodów, często bardzo indywidualnych, specyficznych, a nawet sprzecznych ze sobą. Niektóre osoby związane z biznesem sprzeciwiały się traktatowi, ponieważ sądziły, że jego przyjęcie może zagrozić swobodzie ekonomicznej. Inni, jak np. przedstawiciele związków zawodowych, głosowali przeciwko, gdyż ich zdaniem zapisy traktatowe nie dawały wystarczających gwarancji wprowadzenia zabezpieczeń socjalnych. Kolejna kategoria osób obawiała się, że zmiany, jakie niesie ze sobą traktat, dotyczyć będą prywatnej sfery ich życia, nadmiernie w nią ingerując i umożliwiając np. łatwiejsze dokonywanie aborcji. Byli również tacy, którzy uważali, że traktat podważy istniejący w Irlandii system podatkowy. Widać zatem, że motywacji, które przesądziły o odrzuceniu traktatu lizbońskiego było bardzo wiele. Można również zauważyć, że tak jak niegdyś powiedział generał Charles de Gaulle: "w referendum padły odpowiedzi na pytania, które nie były zadawane". Osobiście nie szedłbym w swych rozważaniach tak daleko. Muszę jednak przyznać, iż w tym twierdzeniu jest ziarno prawdy.
Przechodząc do tego, co teraz należy zrobić, aby uratować jedność Europy. Najpierw, biorąc pod uwagę te różne powody irlandzkiego "nie", musimy szczegółowo przeanalizować, co naprawdę spowodowało taką decyzję, dlaczego społeczeństwo irlandzkie wątpiło, że po ratyfikacji tego traktatu Unia Europejska będzie kroczyła właściwą drogą. Dziś pewnym jest, że UE z powodu wyniku tego referendum stanęła w obliczu jednego z najtrudniejszych - acz nie pierwszego w swej historii - wyzwań.
Odpowiadając na kluczowe dla nas wszystkich pytanie, jednoznacznie należy stwierdzić, że ten kryzys unijny można rozwiązać tylko w jeden sposób: przyjmując traktat lizboński. Przypomnę zatem najważniejsze jego zapisy, które świadczą o tym, dlaczego jest on tak potrzebny. Po pierwsze, traktat ten kontynuuje reformy zawarte we wcześniejszych dokumentach unijnych. Jest zdecydowanym krokiem do przodu w lepszym działaniu instytucji europejskich. Powoduje on większą demokrację w ramach struktur UE, większą zdolność do działania, większą przejrzystość. Jestem pewien, że traktat ten wzmacnia Parlament Europejski, zabezpieczając również interesy parlamentów narodowych wszystkich krajów członkowskich.
Jeśli chodzi o prawa mieszkańców zjednoczonej Europy, zapisy traktatu przyznają im większy wpływ na działanie unijnych instytucji, większe prawo do zgłaszania własnych inicjatyw, czyli po prostu zbliżają obywateli poszczególnych krajów do struktur europejskich.
Traktat lizboński jest zatem odpowiedzią na wady UE. Trzeba powiedzieć jasno i zdecydowanie - przyjęcie traktatu reformującego jest absolutną koniecznością. Zapewni Unii obronę jej wartości i interesów w XXI wieku. Trudno sobie wyobrazić przystąpienie kolejnych krajów do Unii bez reform, które ten traktat zakłada. Rozmowy, które przeprowadziliśmy w Brukseli w zeszłym tygodniu na posiedzeniu Rady Europejskiej służyły temu, by podjąć wszystkie niezbędne kroki, ażeby traktat lizboński stał się rzeczywistością.
Co dalej? Po pierwsze, proces ratyfikacyjny musi być bezwarunkowo kontynuowany, dlatego że 18 krajów traktat już przyjęło. Ratyfikacja tego dokumentu przez inne kraje Unii Europejskiej jest tak samo ważna i musi być tak samo szanowana jak głosowanie w Irlandii. Oczekiwaliśmy, że na spotkaniu UE w Brukseli w dniach 19-20 czerwca rząd irlandzki przedstawi wstępną ocenę wyniku głosowania i propozycje, jak wspólnie możemy przejść ten trudny dla polityki europejskiej proces. Przyjęta strategia rozwiązania tego impasu uwzględnia zatem stanowisko Irlandii, co wynika z przestrzegania przez nas zasad współdziałania w ramach Unii, a przede wszystkim z szacunku, jakim darzymy społeczeństwo irlandzkie i jego decyzje.
Reasumując, Parlament Europejski poświęci całą swoją energię, by traktat lizboński został przyjęty. Tego samego oczekujemy od Komisji Europejskiej, od rządów wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej. Naszym celem pozostaje, by traktat ten wszedł w życie przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2009 roku.
Hans-Gert Poettering:
Niemiecki polityk CDU, w Parlamencie Europejskim od 1979 r., od stycznia 2007 r. jego przewodniczący. Ma 63 lata