Decyzja o rezygnacji z kierowania rządem mojego kraju jest bardzo trudna, ale zdecydowałem się zaakceptować zaszczytną propozycję szefów rządów krajów Unii Europejskiej. Odbieram to też jako uznanie wobec Belgii, która jako członek założyciel UE zawsze była jednoznacznie i niezmiennie oddana budowie wspólnej Europy.
Nie starałem się o stanowisko prezydenta Rady Europejskiej ani go nie oczekiwałem. Powierzone mi obowiązki podejmę jednak z pełnym zaangażowaniem. Funkcja, na którą zostałem wybrany, jest całkowicie nowa. Tu odniosę się do celów traktatu z Lizbony. Jednym z nich było wzmocnienie prac Rady Europejskiej grupującej głowy państw i szefów rządów 27 krajów. Sześciomiesięczne prezydencje państw miały tę przewagę, że zakładały zaangażowanie każ-dego członka Unii Europejskiej w jej prace. Niestety, miało to też swoją negatywną stronę w postaci braku odpowiedniej perspektywy działania.
Moim podstawowym celem będzie właśnie zapewnienie tej długoterminowej perspektywy, która pozwoli wyjść poza ten sześciomiesięczny okres rządzenia Unią, pozwoli skupić się na obliczonych na wiele lat kluczowych kwestiach, jak choćby perspektywach finansowych, gospodarczych czy prawnych.
Żyjemy dziś w szczególnie cięż-kich czasach: kryzys finansowy i jego dramatyczny wpływ na poziom zatrudnienia i budżety państw, kryzys klimatyczny, który może nawet zagrażać naszemu życiu. To czas pełen obaw, niepewności i braku zaufania. Jednak te problemy wciąż mogą zostać pokonane dzięki wspólnym wysiłkom i współpracy.
Unia Europejska należy do każ-dego z nas i nie jest grą o sumie zerowej. Europa musi działać w interesie i na rzecz każdego z krajów członkowskich. Przede wszystkim będę analizował interesy każdego z krajów, ich wrażliwość. Nawet jeżeli naszą siłą jest jedność, to podziały i różnice między nami pozostają naszym bogactwem. Każdy kraj ma własną historię, kulturę oraz własny sposób postępowania. Nasza droga może prowadzić do wspólnego celu, ale każdy przyniesie tam swój własny bagaż. Zaprzeczanie temu byłoby bezproduktywne. Bez szacunku dla naszej różnorodności nigdy nie stworzymy jedności. Ta zasada powinna więc mieć logiczne konsekwencje w naszych działaniach.
Każde państwo, tak dalece jak to jest możliwe, powinno czuć się w Unii zwycięzcą. Negocjacje zakończone porażką którejś ze stron nie są nigdy dobrymi negocjacjami. Jako Prezydent Rady Europejskiej będę zawsze słuchał uważnie wszystkich i upewniał się, że nasze działania zmierzają w kierunku, który przyniesie rezultaty każdej ze stron. Po trudnych doświadczeniach, jakich doświadczyliśmy przy zatwierdzaniu traktatu z Lizbony, myślę, że nowy kształt instytucji europejskich i nowe sposoby ich działania, które ustanowił, będą obowiązywały długo.
Dyskusja na temat jakiegoś nowego kształtu Unii wydaje się dziś odsunięta na dość odległy czas. W celu usprawnienia działania tych instytucji będę chciał odbywać stałe konsultacje z przywódcami Komisji Europejskiej i Parlamentem Europejskim. Będę także spotykał się z rządami przewodzącymi pracom Rady Europejskiej. Trzej przywódcy największych instytucji unijnych będą musieli wspólnie pracować na rzecz sukcesu.
Traktat nakłada na Prezydenta Rady Europejskiej szczególną odpowiedzialność. W moich kompetencjach leży reprezentowanie UE w kwestiach zagranicznych. Będę zatem obecny na szczytach politycznych z udziałem naszych partnerów z całego świata, by przedkładać im propozycje i opinie Rady Europejskiej. Liczę także, że będę mógł kształtować politykę Europy nie tylko w ramach wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.
Unia Europejska to istotny gracz ekonomiczny, reprezentujący pół miliarda kobiet i mężczyzn, którego podstawą pozostają solidarność i kreatywność. Europa jest unią wartości. Dlatego odgrywanie kluczowej roli na świecie jest naszym obowiązkiem. Nie ma bowiem przyszłości dla tego świata bez wielu wartości, które wyznajemy. Nie mogę też pominąć roli Wysokiej Przedstawiciel ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, która będzie miała swój udział w codziennych pracach i decyzjach podejmowanych przez UE. Będzie naszym głównym graczem na arenie międzynarodowej. W każdej chwili będzie mogła liczyć na moje wsparcie i radę.
Przez całe moje polityczne życie respektowałem zarówno osoby o zbliżonych poglądach, jak i przeciwników. Jako Prezydent Rady Europejskiej będę chciał dalej kroczyć tą drogą. Podobnie jak w polityce belgijskiej, będę raczej stronił od mediów, szczególnie podczas kilku nadchodzących tygodni.
Herman van Rompuy
Prezydent Rady Europejskiej, premier Belgii, polityk belgijskiej chadecji, ekonomista