Trump i co dalej
Po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych część ekspertów spodziewa się, że amerykańska pomoc dla Ukrainy zostanie radykalnie ograniczona. Jak donosi rp.pl, obawy przed wstrzymaniem pomocy USA dla Ukrainy widać też po zapowiedziach ustępującej administracji Joe Bidena, która zamierza wykorzystać do końca kadencji wszystkie środki, jakie w kwietniu przekazał jej Kongres USA na pomoc dla naszego wschodniego sąsiada. Stąd pytanie "Czy Europa bez pomocy USA jest w stanie udzielić Ukrainie pomocy wystarczającej do stawiania oporu Rosji?". Na tak zadane pytanie "tak" odpowiedziało 16,6 proc. badanych. 59 proc. respondentów odpowiedziało "nie'. 24,4 proc. ankietowanych nie ma zdania w tej kwestii.
Nie mamy czerwonych linii jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy
Tymczasem Szef MSZ Francji Jean-Noel Barrot powiedział w wywiadzie dla BBC, że Paryż nie ma żadnych "czerwonych linii", jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy. -Będziemy wspierać Ukrainę tak mocno i długo, jak będzie to koniecznie. Dlaczego? Bo stawką jest nasze bezpieczeństwo. Za każdym razem, gdy armia rosyjska przesuwa się naprzód o kilometr kwadratowy, zagrożenie przybliża się o kilometr do Europy. Oczywiście, będziemy musieli wydawać więcej, jeśli chcemy uczynić więcej. Myślę, że musimy zmierzyć się z tymi nowymi wyzwaniami -mówi Barrot.
Donald Trump ciągle nie przedstawił swoich zamiarów wobec Ukrainy i Rosji. W trakcie kampanii wyborczej mówił, że jest w stanie zakończyć wojnę w ciągu 24 godzin.