„Super Express”: – Wczoraj dokonaliście zaskakującej wolty. Zmieniliście ustawę o IPN. Skąd tak nagła decyzja?
Ryszard Czarnecki: – Nie zmieniliśmy ustawy.
– Jak to, przecież wczoraj był to temat numer jeden. Przyćmił nawet zbliżający się występ kadry Nawałki...
– Z niczego się nie wycofujemy. Niczego nie zmieniamy. Ustawa o IPN zostaje. Likwidujemy tylko jeden zapis, ten traktujący o możliwości karania za mówienie kłamstw o polskich obozach śmierci. Zapis ten doprowadził do dyplomatycznego sporu.
– Ale teraz to wasi zwolennicy mogę mieć pretensje, być zdezorientowani. Bo przecież ustawa wielu z nich się podobała. Dlaczego zdecydowaliście się na likwidację zapisu o karaniu za mówienie nieprawdy o polskich obozach?
– Zapis zmieniamy, bo polityka to twarda gra, w której liczy się też realizm. Skuteczność. Przepis o odpowiedzialności karnej nie został właściwie zrozumiany przez naszych zagranicznych partnerów. Dlatego zdecydowaliśmy się go usunąć.
– Jeśli tak, to może należało go nie wprowadzać od początku. Nie ma pan poczucia, że wasz rząd zrobił z tą ustawą jednak poważny błąd?
– Nie ma tu mowy o żadnym samobiczowaniu się, czy posypywaniu głowy popiołem. Pracując nad ustawą opieraliśmy się na projektach podobnych ustaw działających w państwach zachodnich. Państwach, gdzie za kłamstwa o II wojnie światowej jest odpowiedzialność karna. U nas ten zapis nie został zrozumiany. Ale nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej spełniła swoją bardzo pozytywną rolę, której w przyszłości nie będzie można przecenić.
– Czyli?
– To dzięki tej ustawie świat dowiedział się o tym, że to Polska była pierwszą ofiarą hitlerowskich Niemiec w czasie II wojny światowej. To dzięki tej ustawie na całym świecie zrobiło się głośno o tym, że to wśród Polaków było najwięcej Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Że Polacy z narażeniem życia walczyli nie tylko o swój kraj, ale o wolność innych, a także o to, by ratować życie prześladowanym przez Niemców Żydom. Sama ustawa zostaje, działa, będzie dalej przynosić pozytywne owoce. I tym bardziej – co dobitnie powtórzę raz jeszcze – nie ma mowy o żadnym samobiczowaniu się.
– Mówi pan, że zmiana w ustawie ma służyć realizmowi politycznemu. Jak duża jest szansa na poprawienie relacji między Polską a USA i Izraelem?
– Na pewno likwidujemy pewien punkt sporny. Jednak jeśli chodzi o relacje akurat z Izraelem, to dziś największe zagrożenie dla tego państwa i dla narodu żydowskiego płynie z Zachodu Europy. Powodem jest coraz większa islamizacja tamtejszych społeczeństw, a co za tym idzie, coraz większy antysemityzm. Myślę, że rząd w Tel Awiwie niebawem zrozumie, że najważniejszym europejskim sojusznikiem Izraela są Polska i inne kraje Europy Środkowej. Kraje, w których radykalny islam nie występuje, nie ma też islamizacji społeczeństwa. Dlatego na dobre relacje między narodami Warszawa i Tel Awiw są skazane. Nasza ustawa dotyczy przeszłości i prawdy historycznej. Tymczasem wzajemna współpraca jest inwestycją w przyszłość, oba narody są na nią skazane.