"Super Express": - Jak pan ocenia dorobek ministra Grabarczyka?
Eugeniusz Kłopotek: - Nie uważam, by był znakomitym ministrem i znakomicie prowadził swój resort. On chyba nie był do tego mentalnie przygotowany. Resort został mu wciśnięty na siłę i trochę go przerósł. Grabarczyk jest niewątpliwie współodpowiedzialny za pamiętny chaos grudniowy na kolei. Szkoda, że premier nie był wtedy w swych decyzjach bardziej jednoznaczny. Za ten bałagan musiał zapłacić głową nasz człowiek, wiceminister infrastruktury. Trzeba jednak oddać Grabarczykowi, że Polska jest dziś istotnie wielkim placem budowy.
- Chyba każdy kraj jest zawsze placem budowy.
- Błędem było ogłoszenie przez premiera na początku kadencji tak wielu obietnic. Niech to będzie dla niego nauczka, żeby następnym razem obiecywał mniej, ale dotrzymywał słowa.
- PSL zagłosuje za czy przeciw wotum nieufności wobec Cezarego Grabarczyka?
- Będziemy oczywiście głosować przeciw.
- To takie oczywiste? Skoro resort "trochę go przerósł"?
- Dopóki jesteśmy koalicjantem, nie będziemy pomagać opozycji odwoływać ministrów. A już na pewno nie na kilka tygodni przed wyborami. Zresztą wyborcy sami nas z tego rozliczą 9 października. Tak chyba będzie najsprawiedliwiej.
- Podobno nie chcecie się narażać Platformie, żeby zachować stołki dla ministrów PSL w następnej kadencji.
- Złośliwi zawsze się znajdą. Ja tylko powiem, że koalicja PO-PSL jest dla Polski lepsza od wszystkich innych wariantów na naszej scenie politycznej. Tylko ona gwarantuje spokój i stabilizację.
- A może właśnie tuż przed wyborami jest dobry moment, by pokazać Platformie swoją niezależność i zwiększyć siłę przetargową?
- Gdybyśmy teraz zagłosowali za odsunięciem Grabarczyka, byłoby to świadectwo naszej nielojalności i nieuczciwości. Tak się w koalicji nie gra.
- Ile razy w tej kadencji głosowaliście inaczej niż Platforma?
- Takich głosowań było poniżej 5 procent. Natomiast kilka razy głosowaliśmy tak jak nasz partner koalicyjny, choć zgrzytaliśmy zębami ze złości na niektóre jego nieuzgodnione z nami poczynania. Nieraz też Platforma musiała forsować swoje rozwiązania z pomocą PJN, a nie PSL. Większy ma większe prawa, ale niech pamięta, że bez poszanowania praw mniejszego nie będzie mógł skutecznie rządzić.
- Czy te proporcje w głosowaniach razem i oddzielnie z koalicjantem nie powinny być odwrotne, biorąc pod uwagę inne priorytety PSL i PO?
- Tak się składa, że w całej kadencji Platforma nic na siłę przeciwko nam nie forsowała. Nie było np. likwidacji KRUS, a zapowiadała to na długo przed wyborami 2007. Odpuściła to sobie, wiedząc, że nie ma na to naszej zgody. Nie rywalizujemy też o ten sam elektorat. Na obszarze wiejskim naszym największym konkurentem jest PiS, a nie PO.
Eugeniusz Kłopotek
Poseł PSL