PROFESOR ANTONI DUDEK

i

Autor: Andrzej Lange PROFESOR ANTONI DUDEK

Prof. Dudek dla SE: Czarzasty może zostać premierem w rządzie PiS

2018-07-21 5:22

Jeżeli dojdzie do przelewu krwi to podziały się w oczywisty sposób pogłębią. Tak jak w przypadku katastrofy smoleńskiej. W Polsce niestety sypie się zestaw reguł gry, które wyznaczają kwestie fundamentalne - mówi prof. Antoni Dudek, politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

- „Super Express”: - Czy eskalacja agresji w polskim życiu publicznym, przepychanie ustaw kolanem z jednej strony, wwożenie zadymiarzy w bagażnikach i mazanie po budynku Sejmu z drugiej, dalej będzie postępowała?
– Antoni Dudek: - Moim zdaniem jest to dopiero zapowiedź tego co nas czeka na jesień. Jak sejm się zbierze w połowie września to nastąpi apogeum kampanii związanej z wyborami samorządowymi. Obawiam się, że wyzwiska oraz teksty, których słuchamy są przedsmakiem tego co nas czeka tej jesieni i później. Póki co nie znamy jeszcze konkretnej daty wyborów samorządowych, ale to właśnie one zapoczątkują ciąg czterech wyborów, które będą trwały do wiosny 2020 roku. Będziemy wówczas w stanie permanentnego konfliktu politycznego. Podejrzewam, że wyniki wyborów samorządowych będą niejednoznaczne. Każda ze stron ogłosi swój triumf. Dlatego eskalacja konfliktu będzie jeszcze silniejsza.
- Niektórzy twierdzą, że nowy Ryszard Cyba (morderca z biura PiS w Łodzi) chodzi już po ulicach polskich miast.
- To jest ta czerwona linia, do której moim zdaniem jeszcze nie doszliśmy. Przez dwa lata rządów PiS mieliśmy wiele takich momentów, które wydawały nam się dramatyczne. Na szczęście jak dotąd nie przekroczyliśmy tej linii. Jednak nie wiem do czego politycy są w stanie się posunąć, aby uratować swoją władzę albo odwrotnie, aby ją przejąć.
- Podziały są ostre, jednak w domach, w dyskusjach przyjaciół, raczej się zacierają. Czy ta zimna wojna domowa może wpłynąć na podziały wśród zwykłych obywateli?
- Jeżeli dojdzie do przelewu krwi to podziały się w oczywisty sposób pogłębią. Tak jak w przypadku katastrofy smoleńskiej. Nikogo wprost nie oskarżono, a ludzi to podzieliło. Wyraźnie widać, że po tragedii 10 kwietnia podział się pogłębił. To nie jest zresztą polska specyfika. W wielu krajach obserwujemy analogię. Jest obóz konserwatywny i obóz liberalny. Można to w Polsce oczywiście kwestionować i nazywać inaczej, jednak fakt istnienia dwóch obozów jest niezaprzeczalny. Nie dzieje się nic złego, jeżeli umiemy zarządzać podziałem. Raz rządzi jeden obóz, raz inny. Ważne, jeśli oba obozy potrafią się ze sobą porozumieć w kwestiach fundamentalnych. W Polsce niestety sypie się zestaw reguł gdy, które wyznaczają kwestie fundamentalne. Jedynie obecność Polski w NATO jest motywem, z którym wszyscy politycy się zgadzają. Reszta jest wiecznie kwestionowana.
- Czyli ten podział może się jeszcze pogłębić?
- Można sobie wyobrazić, że sytuacja będzie dalej eskalowała. Za moment możemy mieć dwóch pierwszych prezesów SN. Jednego, który zajmie gabinet po pani Gersdorf, która nie będzie przez część uznawana. Dla obywatela nic nie wynika z tej sytuacji. Podział może pójść dalej i dotykać zwykłych obywateli. Konflikt w SN może orzekać według swoich sympatii. Większość jest anty PiS, więc może być tak, że sędziowie będą przychylni wyrokom przeciwników PiS. Jednak to jest chore. Takie rzeczy działy się w PRL. Jesteśmy na drodze do powrotu PRL w tej kwestii…

- No tak. Ale prezesów sądu może być dwóch, nawet dwóch prezydentów, ale kwestią zasadniczą jest to, czy państwo uznawane jest przez społeczność międzynarodową.
- Na razie wszystko zależy od wiarygodności wyborów. Opozycja już teraz formułuje bardzo ciężkie zarzuty pod adresem obozu rządzącego. To zbyt mocne zarzuty. Bo fakt, że PiS zmienia ordynację wyborcza nie świadczy o tym, że chce sfałszować wybory. Na razie nie ma podstawy do takich oskarżeń. Boję się przemocy na ulicach, to zagrożenie realne. Ale nie obawiam się fałszowania wyborów, bo to wydaje się absurdem. Przynajmniej na razie.
-  Powiedzmy, że ten maraton wyborczy – głosowania do Europarlamentu, Sejmu, wybory prezydenckie, wygra opozycja. Czy obecna opozycja zacznie sekować wszędzie PiS, a znów PiS będzie w bagażnikach wwozić ludzi do Sejmu?
- Scenariusz z 2015 roku, gdy PiS wziął cała pulę, raczej w drugą stronę się nie powtórzy. Przez opozycję należy rozumieć nie tylko opozycję liberalną, ale także ruch Kukiz’15, który ciągle jakoś tam funkcjonuje. Prawdopodobieństwo, że opozycja liberalna będzie miała samodzielną większość w sejmie a później będzie miała swojego prezydenta jest bardzo niewielka. Gdyby jednak tak się zdarzyło to będziemy mieli do czynienia z tzw. dePiSyzacją Polski, która będzie dokładnie przypominała w moim przekonaniu to co teraz robi PiS, czyli masowe czystki kadrowe. Polska polityka niestety koncentruje się właśnie na tym. Doskonale widać to po reformie sądownictwa. Wyrzucono ludzi, wstawiono swoich a potem zajęto się reformami proceduralnymi. Powinno być inaczej. Nie wiemy jednak, czy PiS przegra. PiS jeśli wygra, najprawdopodobniej będzie musiał znaleźć koalicjanta, aby rządzić. To mój scenariusz na wybory. Ciekaw jestem kto będzie tym koalicjantem. Opozycja nie ma pomysłu. Tłumów pod sejmem w obronie sądów nie ma. Paliwo to, które jeszcze było w ubiegłym roku, wyczerpało się. Myślałem, że opozycja nabierze wiatru w żagle po spektakularnym sukcesie Trzaskowskiego w stolicy. Ale Trzaskowski stracił szansę na spektakularne zwycięstwo.

- Czy roli opozycji nie przejmie SLD, które wyraźnie zyskuje, a nie jest tak agresywne?
Tak, pytanie tylko, czy SLD nie będzie koalicjantem PiS. Poza historią obie partie mają dużo wspólnego. Czarzasty może zostać premierem, PiS może się na to zgodzić. Jednak na razie to tylko spekulacje. Wybory parlamentarne pokażą nam dopiero co i jak.
- Czy za taką koalicją nie przemawia fakt, że wyborcy PiS nigdy nie zagłosują na SLD i odwrotnie, więc partie te nie odbierałyby sobie elektoratu?
- Wyborcy, którzy wzmocnili teraz SLD byli wyborcami PiS. Ludzie, dla których ważne są kwestie socjalne przechodzą z jednej do drugiej partii. Więc SLD może stać się przystawką PiS i taka wspołpraca byłaby ryzykowne. Proszę jednak pamiętać, ze Sojusz wraca z niebytu. To będzie szansa Czarzastego na odbudowanie potęgi SLD. Na razie jednak dzielimy skórę na niedźwiedziu, wszystko stanie się jasne po wyborach.

Nasi Partnerzy polecają