"Super Express": - Sprawa Katarzyny W. i to, że jest z taką atencją opisywana, stała się solą w oku niektórych mediów opiniotwórczych. Przyjrzyjmy się casusowi Jacka Żakowskiego. Zapowiadał kiedyś, że nie będzie cytował gazet z Katarzyną W. na okładce. Teraz "Polityka", w której pracuje, judzi matką Madzi z okładki. A sam Żakowski przygląda się sprawie. To symboliczny gest w tej pogoni?
Eryk Mistewicz: - Natasha Kampush, Madeleine McCann, Oscar Pistorius zawsze będą przyciągać uwagę, gdyż takie historie dużo mówią o nas samych. Ale też nikt w Austrii, USA czy Wielkiej Brytanii nie deklaruje: my tego nie widzimy, jesteśmy ponad to. Wówczas wpada się w pułapkę i trzeba poświęcić sprawie cały program telewizyjny i okładki. Musi być takie medium większym tabloidem, niż są tabloidy, aby dogonić ludzi. To dopiero wzbudza zażenowanie odbiorców i chęć ogłoszenia, jak na Twitterze, "Dnia bez Mamy Madzi".
- Dla mnie niezwykle interesujące jest to, jak elita dziennikarska reaguje na to, w jaki sposób różne media opisują sprawę Katarzyny W. Z jednej strony odsądzają od czci i wiary "Super Express", a kiedy TVN24 robi show na miarę pielgrzymki papieża, przymyka na to oko. Skąd ta hipokryzja?
- Twarde wyniki sprzedaży: "Fakt" od początku sprzedawał się lepiej niż "Wyborcza", a "Super Express" prześcignął w sprzedaży kioskowej najpoczytniejszy od wieków "poważny" dziennik, czyli "Gazetę Wyborczą".
- Ich moralne oburzenie może wynikać z zagrożonych interesów ekonomicznych i zmniejszającej się sprzedaży?
- Utraty rządu dusz. Moralne oburzenie nie zwiększa sprzedaży. Moralne oburzenie Unii Wolności skończyło się na 2-3 proc. "sprzedaży" tej formacji wyborcom. Jeśli tę analogię odnieść do "Gazety Wyborczej", to jej papierowe wydanie niedługo zniknie z kiosków, o ile nie zostanie zmienione myślenie o finalnym produkcie. Dziś, na tym etapie eksperymentu ratunkowego, stają się bardziej tabloidowi i przepraszają się z czytelnikami.
- Będą musieli, podobnie jak inne media mainstreamowe, przestać stawiać się w roli arbitrów elegancji?
- Rząd dusz to jedno, o to zawsze będą walczyć. Inną sprawą jest łączenie misyjności z tabloidyzacją. Ostatnie wydania "Gazety Wyborczej" pokazują, że tytuł ten traci prawo do bicia w dzwony i płaczu: "tabloidyzuje się sfera opinii publicznej". Powód jest jeden: sami w tym uczestniczą.
Eryk Mistewicz
Konsultant marketingu, naczelny "Nowych Mediów"