W czwartek prezydent Francji Emmanuel Macron wraz z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem, premierem Włoch Mario Draghim i prezydentem Rumunii Klausem Iohannisem pojawił się w Ukrainie. To pierwsza taka podróż zachodnich liderów od początku wybuchu wojny w Ukrainie 24 lutego.
Emmanuel Macron w Irpieniu
Delegację zabrano do podkijowskiej miejscowości Irpień, gdzie w kwietniu odkryto ślady zbrodni wojennych okupantów. Przedstawiciele krajów Zachodu mogli na własne oczy zobaczyć ogrom zniszczenia, jakiego na miejscu dokonali Rosjanie. Pytany o komentarz Macron odpowiedział krótko o bohaterskim mieście i zbrodniach wojennych.
- To bohaterskie miasto, naznaczone piętnem barbarzyństwa. Tu popełniono zbrodnie wojenne - skomentował widok zniszczonego miasta prezydent Francji.
Dziennikarze zadali Emmanuelowi Macronowi niewygodne pytanie
Dziennikarze na miejscu nie mogli jednak nie przypomnieć Emmanuelowi Macronowi oburzających słów z początku miesiąca. 4 czerwca na łamach dziennika Ouest France pojawił się wywiad, w którym Emmanuel Macron mówił o tym, że Rosji nie wolno upokarzać.
- Nie wolno nam upokarzać Rosji, żeby w dniu, w którym zakończą się walki, zbudować wyjście drogą dyplomatyczną. Jestem przekonany, że rolą Francji jest być siłą pośredniczącą - przekonywał wówczas Macron.
Reakcja francuskiego prezydenta była natychmiastowa. Emmanuel Macron szybko uciął wszelkie spekulacje o jakichkolwiek sympatiach wobec zbrodniczego reżimu Władimira Putina (72 l.).
- Francja od pierwszego dnia stoi po stronie Ukrainy - odpowiedział krótko Macron.
Poniżej zdjęcia ze zniszczonej wojną Ukrainy
Dmitrij Miedwiediew kpi z Emmanuela Macrona i zachodnich przywódców
Głos w sprawie wizyty szefów państw Zachodu zabrał w swoim stylu były prezydent Rosji, Dmitrij Miedwiediew (57 l.). Jego zdaniem wizyta niczego nie zmieni, a obietnice składane Ukrainie pozostaną tylko obietnicami.
- Europejscy miłośnicy żab, wątróbek i spaghetti kochają przyjeżdżać do Kijowa. Bez pożytku. Obiecują Ukrainie członkostwo w Unii Europejskiej i stare haubice. Napiją się wódki i pojadą pociągiem do domu, jak sto lat temu. I wszystko w porządku. Ale to nie przybliży Ukrainy do pokoju. Zegar tyka - skomentował Miedwiediew.