Już w październiku ma wejść w życie obniżenie wieku emerytalnego - dla kobiet 60 lat, dla mężczyzn - 65 lat. Zdaniem minister Elżbiety Rafalskiej ustawa obniżająca wiek emerytalny daje szansę seniorowi na to, aby sam decydował, kiedy chce zakończyć aktywność zawodową. - Przejście na emeryturę jest prawem, nie obowiązkiem. Do 67. roku byliśmy zmuszeni pracować, teraz, jeżeli ktoś chce, może pracować do 67., jest to jego decyzja, a nie przymus ustawowy - powiedziała na konferencji.
Według Rafalskiej późniejsze przejście na emeryturę po prostu się opłaca. - Mówimy cały czas o tym, że każdy przepracowany rok to szansa na to, żeby nasze świadczenie było wyższe o 8 proc. To jeden z najwyższych w Europie wzrostów po przepracowaniu danego okresu. To też jest największa zachęta - uważa Rafalska.
Co tzw. "mechanizm 8 proc." oznacza dla przeciętnego emeryta? Jeżeli w tym roku przejść miałby na średnią polską emeryturę, to ZUS wypłaciłby mu na konto 1650 zł. Jeżeli przepracuje jeszcze pięć lat, ZUS wypłaci mu 2424 zł.
Rząd zauważa, że taki wzrost jest znacznie większy niż lokata bankowa. Szczególnie, że będzie wyliczany tak, jak są wyliczane lokaty, czyli procentem składanym. Dla porównania oprocentowanie lokat bankowych w Polsce waha się dzisiaj od 1,9 do 5 proc.
Zdaniem rządu to rozwiązanie będzie wystarczającą zachętą, aby Polacy pracowali dłużej, niż mogą.
Zobacz także: SZOKUJĄCE słowa żony byłego radnego Piaseckiego. Opowiedziała o SEKSIE po pobiciu