Obecnie relacja przeciętnej emerytury do średniego wynagrodzenia to 56 proc. Tymczasem według prognoz ZUS, w 2045 roku będzie to już 32 proc., w 2060 roku dojdzie do 24,9 proc., a w 2080 roku wyniesie zaledwie 23,1 proc. I nawet rząd już nie ukrywa, że grożą nam głodowe świadczenia. - Musimy odkładać środki, żeby liczyć na wyższą emeryturę, a jeśli ktoś nie odprowadza składek, czy pracował na czarno za granicą, musi się liczyć z tym, że będzie miał niską emeryturę – przyznaje „Super Expressowi” wiceminister Stanisław Szwed. - Emerytury są zależne od naszych składek, które odprowadzamy i inaczej wygląda sytuacja gdzie jest kapitał początkowy a są też tacy, którzy w ogóle nie mają odprowadzanych składek i regularnie opłacanych – zaznacza dalej Szwed i apeluje do Polaków o oszczędzanie. - Jest program Pracowniczych Planów Kapitałowych, który pozwala na dodatkowe oszczędzanie. Oczywiście mamy smutne doświadczenia z OFE i stąd jest ta nieufność Polaków, ale musimy te środki odkładać, żeby liczyć w przyszłości na wyższą emeryturę – kwituje Stanisław Szwed.
ZOBACZ TEŻ: Waloryzacja 2021. Rekordowe podwyżki dla emerytów! [TABELA]
Marek Zuber (48 l.), ekonomista
Niestety, ale jeśli nic nie zrobimy z systemem emerytalnym, to świadczenia w wysokości kilkuset złotych w przyszłości będą realne.