Rząd zadecydował, że od marca 2017 roku emerytury wzrosną zaledwie o 0,88 proc. Oznacza to, że najubożsi seniorzy otrzymają świadczenia wyższe o zaledwie 6 zł. - Taka stawka to stawka głodowa. Rodzi to rozgoryczenie, frustrację i niezadowolenie wśród osób starszych. Koszt samej operacji przewyższy sumę wydaną na realną podwyżkę emerytur - mówi nam Ostrowska. Ministerstwo Pracy uspokaja jednak i mówi, że jeszcze nic nie jest przesądzone. Okazuje się, że rząd na poważnie zaczął myśleć o zmianie systemu naliczania świadczeń. Jednym z dyskutowanych pomysłów jest wprowadzenie waloryzacji mieszanej. Wtedy najniższe emerytury wzrosłyby nie o wskaźnik waloryzacji - 0,88 proc., ale, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, o ok. 20 zł. - Kwota nie jest jeszcze do końca ustalona. Na pewno nie byłoby to więcej niż 50 zł - mówi nam rządowe źródło. - To za mało - komentuje dr Ostrowska. - 50 zł powinno być punktem wyjścia do rozmów, chociaż i tak to kwota bardzo umiarkowana. Powinniśmy dyskutować o kwotach rzędu 70 zł. Tym bardziej że obecna najniższa gwarantowana emerytura nie zapewnia minimum socjalnego - dodaje.
Zobacz także: Wałęsa po doniesieniach Cenckiewicza BOI się o ŻYCIE