Inflacja dokucza
W lipcu wskaźnik wzrostu cen był o 5 proc. wyższy niż w tym samym miesiącu roku 2020. Według GUS przez rok najbardziej zdrożało utrzymanie mieszkania: opłaty za wywóz śmieci wzrosły o 23 proc., czynsz wzrósł średnio o 4,7 proc., a rachunki za prąd są wyższe o 9,5 proc. Do tego dochodzi coraz droższa żywność (na przykład drób zdrożał aż o 22 proc., a pieczywo o 5 proc.). – Mam 1700 zł emerytury, z czego na czynsz i opłaty muszę wydać 650 zł, a na lekarstwa 350 zł, więc wzrost cen jest dla mnie bardzo dokuczliwy – opowiada Krystyna Wochna z Białegostoku. – Nie potrafię już tak funkcjonować – dodaje. Na przeżycie miesiąca zostaje jej 700 złotych.
Polecany artykuł:
400 zł na przeżycie
Drożyznę odczuwa też Mirosław Woźnica (61 l.), rencista z Siedlec. – Za moje 1250 zł nie da się żyć. Opłaty mieszkaniowe, światło, gaz i telefon to trzy czwarte mojej nędznej renty. Na przeżycie miesiąca pozostaje mi 400 do 500 zł – żali się pan Mirosław.
Z kolei Wiera Jewdokimow (80 l.) z Augustowa, która żyje za 1300 zł miesięcznie, nie ma już sił chodzić po sklepach i szukać promocji. – Moja znajoma tak zaczęła żałować sobie na jedzenie, że aż zasłabła – opowiada.
Drożyzna pustoszy portfele emerytów. "Nie mam pieniędzy na jedzenie"
Inflację może zahamować Narodowy Bank Polski. – Czeka nas dalszy wzrost cen, nawet przez półtora roku. NBP powinien zacząć podnosić stopy procentowe, aby pokazać, że chroni nas przed inflacją. Jeśli tak nie postąpi, Polacy będą kupować na zapas, a ceny jeszcze bardziej pójdą w górę. To prosta droga do kryzysu – ostrzega ekonomista Marek Zuber (49 l.).
Krystyna Wochna (78 l.) z Białegostoku
Po 35 latach pracy mam 1700 zł emerytury, z czego na czynsz i opłaty muszę wydać 650 zł, a na lekarstwa 350 zł. Do niedawna za podstawowe zakupy na tydzień płaciłam tyle, ile teraz wydaję co drugi dzień! A podrożało nie tylko jedzenie, bo w górę poszły też opłaty za prąd czy gaz, a nawet usługi, takie jak krawcowa czy fryzjerka. Boli mnie to, że po tylu latach pracy nie stać mnie praktycznie na nic.
Wiera Jewdokimow (80 l.) z Augustowa
Mam 1300 zł emerytury i bardzo odczuwam podwyżki cen, zwłaszcza jedzenia i lekarstw, a nie mam już siły, by chodzić od sklepu do sklepu i wyszukiwać promocji. W sklepie, w którym od lat robię zakupy, z uwagą sprawdzam wszystkie ceny i wybieram te tańsze produkty albo po prostu kupuję mniej. Moja znajoma zaczęła żałować sobie na jedzenie do tego stopnia, że aż zasłabła.
Mirosław Woźnica (61 l.), rencista z Siedlec
Nie wiem, co będzie dalej, jak nie będę miał wyższej renty. Za moje 1250 zł nie da się żyć. Prawie wszystko idzie na opłaty, a na jedzenie i ubranie już niewiele zostaje. Opłaty za mieszkanie, światło, gaz i telefon to trzy czwarte mojej nędznej renty. Na przeżycie miesiąca pozostaje mi 400 do 500 zł. Jem najtańsze produkty, bardzo oszczędzam, ale i tak nie zawsze wystarczy mi pieniędzy do kolejnej wypłaty.