"Super Express": - Profesor Krzysztof Rybiński twierdzi na łamach "Super Expressu", że środki unijne usypiają Polaków. Gdyby nie one, szukalibyśmy pieniędzy we własnym budżecie i zrobili w końcu reformę finansów publicznych.
Elżbieta Bieńkowska: - Pan profesor widzi nasze stanowisko w kwestii polityki spójności w sposób karykaturalny. Patrzy na nią wyłącznie przez pryzmat nieudanych projektów. Tymczasem polityka ta działa długofalowo i z roku na rok widzimy coraz więcej jej efektów. Wypowiedź profesora Rybińskiego jest kompletnie niezrozumiała. Z toku jego rozumowania można wysnuć absurdalną tezę, że skoro unijne środki zabijają naszą energię, to najlepiej ich nie przyjmujmy, bo możemy sobie poradzić bez miliardów euro, które do nas spływają, a które są środkami niezmiernie trudnymi do zdobycia.
- Zwraca tylko uwagę na marnotrawienie tych środków i pyta, czy zamiast nieudolnie budować infrastrukturę, nie powinniśmy wspierać konkurencyjności polskich firm i uczelni na globalnym rynku?
- Ponad 60 proc. unijnych środków przeznaczonych dla Polski do 2013 roku wykorzystujemy właśnie na innowacyjność, czyli wspieranie konkurencyjności i budowę kapitału społecznego. Przykład? Innowacyjne metody typu "non-fusion" i "fusion" chirurgicznego leczenia dysfunkcji układu kostno-neuro-mięśniowego człowieka. Serwis do budowania mobilnych społeczności w oparciu o komunikację SMS. Zintegrowany mobilny system wspomagający działania antyterrorystyczne i antykryzysowe PROTEUS. Zintegrowany system informatyczny wspomagający badania nad fizjologią i patologią słuchu. Pozostałe 40 proc. przeznaczane jest na infrastrukturę, w tym tę środowiskową (czyste powietrze, woda, ziemia) i w bardzo niewielkim stopniu społeczną (zdrowie, sport, kultura). Wystarczy zapytać wyższe uczelnie, ile pieniędzy otrzymują z funduszy strukturalnych.
- Wskazując na przykłady południowych Włoch i wschodnich Niemiec profesor pokazuje, że pompowanie tam przez lata miliardów euro nie wyrównało dochodów mieszkańców tych regionów i tak samo będzie w Polsce.
- Absolutnie się z tym nie zgadzam. Gdyby nie obecna polityka spójności, rozdźwięk między regionami w naszym kraju byłby znacznie większy niż teraz. Bez zbudowania odpowiedniej infrastruktury w województwach wschodniej Polski, która połączy wschodnie miasta ze sobą i z centrum kraju, moglibyśmy zapomnieć o inwestycjach i przypływie kapitału niezbędnych do tego, by ludzie chcieli tam mieszkać i pracować.
- Najbogatsze kraje Unii mają dość zasypywania różnic, chcą konkurować na globalnym rynku. Natomiast Krzysztof Rybiński sugeruje, że rząd skupia się na lokalnych korzyściach czerpanych z funduszy unijnych, zamiast myśleć bardziej globalnie.
- Unia zastanawia się teraz, jak przyszłym budżetem na lata 2014 -2020 osiągnąć to, by Wspólnota Europejska stała się mocną konkurencją dla reszty świata. Są głosy o odchodzeniu od wspierania rozwoju biedniejszych krajów wspólnoty. Ale dziś jesteśmy największym beneficjentem unijnych funduszy, a zarazem krajem, który pokazał inną od dotychczasowej wizję polityki spójności. Jest ona horyzontalna - nie promujemy pojedynczych, małych, lokalnych przedsięwzięć, lecz te, które mogą ustawić Polskę konkurencyjnie wobec innych krajów. Wspieramy innowacyjność, pamiętając jednak o naszych potrzebach infrastrukturalnych. Wyrównywanie różnic na tym polu potrwa długie lata. Pieniądze z funduszy chcemy więc przeznaczać na badania, rozwój i budowę kapitału społecznego, ale także na infrastrukturę i obszary wiejskie. Chcemy, aby nasza droga stała się przykładem dla wszystkich krajów Unii - oto podstawa polityki rządu. Szkoda, że pan profesor nie zadał sobie trudu, by spojrzeć na rządowy plan ws. unijnego budżetu. Krytykuje rząd, a tymczasem poprzez ten plan będziemy realizować cele, o których mówi.
Elżbieta Bieńkowska
Minister rozwoju regionalnego