Pamiętamy jak Elżbieta Bieńkowska zapewniała, że jest świadoma odpowiedzialności jaka spoczęła na niej wraz z objęciem funkcji ministra odpowiedzialnego za kolej. W wywiadzie dla TOK FM powiedziała: „Zawieje, zamiecie, zamarznięty, przepraszam, kibel w pociągu. Teraz to będą nasze sprawy.”
Ledwie przyszły pierwsze mrozy, a Elżbieta Bieńkowska już umywa ręce!
- Pasażerom można tylko powiedzieć: Sorry, mamy taki klimat. No niestety - tak wicepremier skomentowała dzisiejszą sytuację w programie „Fakty po Faktach”.
W poniedziałek w związku z bardzo trudnymi warunkami pogodowymi opóźnienia miało wiele pociągów. O co najmniej 60 minut spóźniły się aż 82 składy!
Ale Bieńkowska pociągami raczej nie jeździ. Jako minister ma do dyspozycji kierowcę i luksusową limuzynę, która nie utknie po drodze – jak pociąg, który z Gdańska wyjechał o 22 w niedzielę i do celu - Wrocławia - nie dotarł do poniedziałkowego wieczora. Pasażerów musiały zabrać specjalnie podstawione autokary, które na miejsce przymusowego postoju pociągu dotarły dopiero o 19!
Zobacz tez: Elżbieta Bieńkowska: Zamarznięty kibel w pociągu to teraz mój problem
Według wicepremier, żadna tragedia się nie wydarzyła, bo - jak sama powiedziała w programie „Fakty po faktach” w TVN24: - Na tory w poniedziałek wyjechało 4 tys. pociągów, a tylko dwa utknęły.
- Ja wiem, że to może nie jest medialne i telewizyjne, ale przecież każdy człowiek w Polsce zdaje sobie sprawę, że zima w Polsce jest. I że jak zima w Polsce jest, to czasami się zdarzy, że coś na linii się podzieje, np. z lodem - tłumaczyła Elśbieta Bieńkowska.
Elżbieta Bieńkowska miała być nową lokomotywą rządu i ministerstwa. Oby nie wykoleiła się na oblodzonych torach.