"Super Express": - Obietnice Donalda Tuska odnośnie rocznych urlopów macierzyńskich oraz większej ilości żłobków i przedszkoli są do zrealizowania?
Elżbieta Radziszewska: - Wszystkie są do zrealizowania.
Na czym opiera pani ten optymizm?
Po pierwsze to nie są aż tak duże wydatki. Po drugie nie mamy wyboru. To zysk, którego nie da się przeliczyć na pieniądze. Zysk dla rodzin i dla państwa w tragicznej sytuacji demograficznej.
Te roczne urlopy macierzyńskie zapowiadane przez premiera obejmą tylko tych, którzy pracują na etatach? Co z kobietami na tzw. umowach śmieciowych?
To pierwszy krok w dobrym kierunku i na pewno jest jeszcze o czym rozmawiać. I na to przyjdzie pora...
To brzmi jednak trochę jak "lepsza taka zmiana niż żadna". Premier przymierza się do tego, by objąć rocznymi urlopami macierzyńskimi nie tylko te kobiety na etatach?
Rząd ma świadomość tego problemu, bo już trwają prace nad finansowaniem urlopów wychowawczych niezależnie od zatrudnienia. Nie wszystko można jednak zrobić naraz. Przecież Francja wprowadzała takie zmiany 30 lat, a my jesteśmy na początku drogi.
Czyli wszystkie kobiety będą miały zagwarantowany taki roczny zasiłek macierzyński?
Tego tematu nie da się uniknąć. Osobiście jestem zwolenniczką zryczałtowanego, rocznego zasiłku macierzyńskiego, niezależnie od tego, czy dana kobieta ma umowę o pracę, czy jej nie ma, czy jest pracobiorczynią czy pracodawczynią, studentką czy rolniczką.
Kiedy opozycja podnosiła podobne propozycje wcześniej, Platforma nie była zwolenniczką tych urlopów. Mówiła, że "nie ma pieniędzy".
W obecnej propozycji premiera inaczej rozkładamy akcenty. Chcemy dać wybór. Rodzice, którzy zdecydują się na pozostanie w domu będą mieli taką możliwość. Z drugiej strony ci, którzy zdecydują się na krótszy urlop będą mieli możliwość oddania dziecka do żłobka. Tu będą inwestycje i zmieniony sposób współfinansowania żłobków i przedszkoli, co pozwoli uwolnić czas rodziców.
Dlaczego premier Tusk nie zdecydował się "uwolnić czasu" tych rodziców np. 3-4 lata temu?
W poprzedniej kadencji zmieniliśmy tzw ustawę żłobkową, wsparliśmy tworzenie miejsc w żłobkach i przedszkolach, poprawiliśmy sytuację dwóch dużych grup kobiet. Kiedyś adeptki Akademii Medycznych i młode kobiety nauki, które decydowały się na dziecko "wypadały" ze specjalizacji czy pracy naukowej - grantu lub doktoratu. Wystarczyła ciąża powikłana albo drugie dziecko i był to koniec marzeń o karierze. Przerwa związana z macierzyństwem nie jest już wliczany w roczną przerwę w specjalizacji czy pracy naukowej. Teraz następują kolejne kroki.
Prof. Stanisław Gomułka stwierdził na łamach "Super Expressu",że wystąpienie premiera mu się podobało, ale w długofalowych planach rządu nie ma pieniędzy na te żłobki i urlopy macierzyńskie i radzi by nie przywiązywać się do tych zapowiedzi. Stwierdził, że to są"obietnice podane tak, żeby łatwo się było z nich wycofać".
Oczywiście wszystko można kontestować i krytykować. Nawet jak jest się profesorem. Kiedy słyszałam wypowiedzi polityków opozycji lub niektórych dziennikarzy po expose premiera...
Dlatego świadomie przytaczam opinię ekonomisty, nie polityka...
Każdy ma prawo do posiadania własnych poglądów na każdy temat. Ale przecież budżet na 2013 rok nie jest jeszcze uchwalony! Jestem przekonana, że wszyscy wątpiący uwierzą, gdy zobaczą efekt pracy rządu, również prof. Gomułka.
Samorządowcy powinni się obawiać, że z tymi żłobkami i przedszkolami będzie jak z edukacją? Rząd coś obieca, a spadnie to na samorządy, które mogą finansowo nie dać rady...
Ależ premier zapowiedział też zmianę systemu finansowania tych inwestycji. Wsparcie państwa było jednym z ważnych elementów. Oczywiście można podważać wszystko. Ale czarnowidztwo krytyków rządu jest przerażające. Polska jest według nich na krawędzi upadku, wszystko jest źle, gorzej niż w Grecji. Trochę umiaru. Krytykują expose już chwilę, po jego wygłoszeniu. Czasem odnoszę wrażenie, że byliby szczęśliwi, gdyby rządowi się nie powiodło.
Jednak premier Tusk wielu swoich poprzednich obietnic nie dotrzymał...
Owszem pięć lat temu różne rzeczy były bardziej możliwe niż w okresie globalnego kryzysu, ale nie zachowujmy się tak, jakby przez te pięć lat ma świecie była koniunktura, wzrost PKB w Polsce na poziomie 7 procent, nie było przypadków Grecji, Hiszpanii czy Włoch, problemów z gospodarką w Niemczech. Przecież to trzeba zauważyć. I nie jest tak, że ta walka z kryzysem się skończyła. Ale przez kilka lat udało się ustabilizować finanse publiczne i można rozpocząć nowe zadania prorozwojowe, by Polska ponownie przeszła łagodniej przez kryzys. I jestem przekonana, że za 3 lata podsumujemy ten nowy plan premiera jako udany.
Elżbieta Radziszewska
polityk PO, była minister ds. równego traktowania