"Super Express": - Dlaczego pani, norweska trockistka, świętuje najważniejsze polskie święto narodowe - 11 listopada?
Ellisiv Rognlien: - Uważam się za socjalistkę, mieszkam w Warszawie, ale tu nie chodzi o moją osobę. Porozumienie 11 listopada organizowało blokadę marszu nacjonalistów i faszystów.
- Po co?
- Widzimy ze strony tych środowisk zagrożenie. Chodzi o takie organizacje, jak Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolska, które nieprzypadkowo noszą te same nazwy, co ich poprzedniczki sprzed wojny. Działacze ONR w 1940 roku urządzali w Warszawie pogrom wielkanocny, w trakcie którego bili Żydów pod patronatem Niemców.
- Dostrzega pani takie zagrożenie w dzisiejszej Polsce?
- Dostrzegam je w tym marszu, dziś w Polsce to może nie jest wielka siła. Dużo gorzej jest np. na Węgrzech. Nam chodzi o to, by zapobiec wzrostowi sił organizacji nacjonalistycznych i faszystowskich. Nasza blokada miała na celu niedopuszczenie do tego, by tacy ludzie szli główną ulicą Warszawy.
- Chociaż był to marsz legalny...
- No i mogliśmy w piątek zobaczyć, jaka jest prawdziwa twarz tych ludzi i ich prawdziwe intencje. Widzieliśmy, jak demolowali miasto i atakowali dziennikarzy. Niszczyli żydowskie, arabskie i nawet wegetariańskie restauracje. Palili wozy telewizyjne. To nie była przypadkowa przemoc, ale polityczna.
- Tylko że spośród ponad 200 aresztowanych ponad 90 to niemieccy anarchiści, którzy zaatakowali uczestników inscenizacji historycznej.
- Nie postawiono Niemcom żadnych zarzutów o pobicie. Większość z nich już wypuszczono na wolność. To media i politycy, tacy jak Jarosław Kaczyński, powtarzają, że Niemcy pobili Polaków. To kłamstwo i próba odwrócenia uwagi od przemocy skrajnej prawicy. Były ogromne zniszczenia i stosowanie przemocy przez uczestników Marszu Niepodległości na pl. Konstytucji i pl. na Rozdrożu. Tam nie było antyfaszystów - a ci niemieccy siedzieli w tym czasie w areszcie. Zarzuty wobec nich dotyczą tylko udziału w zbiegowisku.
- Sami uczestnicy historycznej rekonstrukcji, którzy nie są żadnymi faszystami, mówią, że nagle zaatakowali ich ludzie krzyczący coś w obcym języku...
- Ja też widziałam te filmy, zdjęcia i nie widziałam żadnej sytuacji, o której pan mówi. Gdyby były dowody, że coś takiego miało miejsce, na pewno byłyby też zarzuty. Obwinianie niemieckich antyfaszystów przy tym wszystkim, co robili bojówkarze skrajnej prawicy, to po prostu zasłona dymna.
- 11 listopada 1918 roku Polska odzyskała niepodległość po 123 latach zaborów. Był to dzień okupiony krwią i cierpieniem pokoleń Polaków. Jesteśmy im winni szacunek i refleksję. Tak właśnie myślało tych kilkanaście tysięcy zwykłych i pokojowo nastawionych obywateli na ulicach stolicy w piątek. W odróżnieniu od was.
- Ten dzień nie ma nic wspólnego z tradycją faszystowską, rasistowską i antysemicką i chcieliśmy to zamanifestować. Proszę nie przesadzać z tak dużą liczbą uczestników Marszu Niepodległości i z tym, że było tam tylu zwykłych, pokojowych ludzi. Ta przemoc była ze strony uczestników tego marszu. Maska tych skrajnie prawicowych ludzi opadła. Ci natomiast, co szczerze chcą święcić niepodległość, następnym razem się na ten marsz nie wybiorą.
- Czyli macie sukces. W przyszłym roku faszyści już nie przejdą ulicami Warszawy.
- Udało się nam zablokować główną ulicę i dzięki temu nie poszli dalej. Nie chcemy, aby doszło tu do takiej sytuacji, jak na Węgrzech, gdzie umundurowani faszystowscy bojówkarze, maszerując po ulicach, biją ludzi według swego upodobania. Zatem nasze antyfaszystowskie działanie jeszcze się nie skończyło.
Ellisiv Rognlien
Współorganizator Kolorowej Niepodległej