Rafał Chwedoruk

i

Autor: ABR Rafał Chwedoruk

Podsumowanie wyborów

Ekspert od polityki: Dla PiS utrata samorządów jest bardziej dotkliwa niż dla pozostałych partii

2024-04-14 4:29

Prof. Rafał Chwedoruk podsumowuje wybory samorządowe w rozmowie z "Super Expressem": - Jeśli partia chce przetrwać, musi zapewnić politykom źródła utrzymania. Stąd biorą się spółki skarbu państwa, spółki komunalne i mnóstwo stanowisk, które zależą od instytucji, które zależą od wyborów politycznych. Biorąc pod uwagę, że zaplecze PiS jest zdominowane przez działaczy z regionów i mniej zamożne grupy społeczne, to ta partia miała pod górę.

"Super Express": - PiS umocniło w wyborach samorządowych przewagę względem PO. Jarosław Kaczyński słusznie od niedzieli mówi o wielkim sukcesie?

Prof. Rafał Chwedoruk: - W każdej analizie trzeba wziąć pod uwagę kontekst strategiczny i taktyczny. Jeśli chodzi o sprawy długofalowe, nic się dla PiS nie zmieniło, nie straciło swoich wyborców. Jeśli nanieść te wyniki na Sejm, to prawdopodobnie PiS nie byłby w stanie sprawować władzy. Natomiast na poziomie taktycznym PiS może mówić o bardzo udanej kampanii oraz o wyniku, który da tej partii potrzebną stabilizację. Co prawda PiS utraci część przyczółków w samorządach, w tym niektóre sejmiki, ale skala strat jest dużo mniejsza, niż ta, którą dawały sondaże w ostatnich miesiącach. To oznacza dla struktur partyjnych stabilizację i utrzymanie w części potencjału ekonomicznego partii, niezbędnego dla jej funkcjonowania. 

- Gdyby PiS utracił władzę w wielu samorządach, straciłby wpływy, radnych czy burmistrzów, a działacze PiS stracą pracę.

- Polityka w istocie opiera się na politykach zawodowych. W większości nie są to osoby znane z telewizji czy łam gazet, ale tacy, którzy mogą być kojarzeni przez lokalną społeczność. Jeśli partia chce przetrwać, musi zapewnić politykom źródła utrzymania. Stąd biorą się spółki skarbu państwa, spółki komunalne i mnóstwo stanowisk, które zależą od instytucji, które zależą od wyborów politycznych. Biorąc pod uwagę, że zaplecze PiS jest zdominowane przez działaczy z regionów i mniej zamożne grupy społeczne, to ta partia miała pod górę. Dla niej zasiadanie w samorządach i sprawowanie władzy w skali państwa jest czymś ważniejszym niż dla polityków z innej strony barykady. Utrzymanie kilku sejmików daje tej partii pewnego rodzaju oddech. Do tego dodałbym inną rzecz, która ma wpływ na struktury PiS. Ten wynik oznacza, że w partii Jarosława Kaczyńskiego kończą się rozliczenia porażki z października 2023 r., i to kończą się zanim się zaczęły. To oznacza sukces kierownictwa PiS. Plany separatystyczne z ośrodka skupionego wokół Zbigniewa Ziobry trafiają w próżnię. Raczej przeciętny wynik Konfederacji oznacza, że wielkiej przestrzeni dla innej prawicy poza PiS nie ma. To również oznacza, że wielu różnych aspirantów do czołowych ról w PiS musi uzbroić się w cierpliwość. Ośrodek skupiony wokół Jarosława Kaczyńskiego będzie kontrolował proces reform wewnątrz PiS, a o to toczyła się wewnątrz partyjna gra. 

Wyniki wyborów pokazują, że nawet jeśli nie uda się we wszystkich województwach przejąć władzę, PiS może czuć się dosyć pewnie. Skąd się wziął tak dobry wynik? To żelazny elektorat?

- Elektorat PiS cechował się ponadstandardową lojalnością. Odsetek elektoratu „żelaznego” był liczniejszy niż w innej znaczącej partii w Polsce. Nieprzypadkowa była też kampania w wyborach parlamentarnych, która oznaczała klęskę, ale utrzymała aktywność polityczną elektoratu. Do tego dodajmy czynnik w postaci oddania wyborom lokalnym pewnego nimbu wyborów samorządowych. Niektórzy wyborcy mogli czuć się ponownie jak w październiku. Czuli, że decydują o czymś ważnym w skali państwa. W poprzednich wyborach samorządowych sprawy lokalne dywersyfikowały elektorat PiS - jedni głosowali na PSL, inni nie stawiali się wcale przy urnach.

- Na wieczorze wyborczym PiS obok prezesa stała Beata Szydło, a za nim stał Jacek Kurski. To nie był przypadek?

- W tak profesjonalnej partii jak PiS, trudno, aby to było pochodną improwizacji. To, co przedstawia się widzom nie może być przypadkiem. To by wskazywało, że metoda, którą PiS ratowało spójność wewnętrzną w wyborach samorządowych, analogicznie będzie wykorzystana w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wybory europejskie cechowała zwykle najniższa frekwencja, więc żelazny elektorat odgrywa w nich ważną rolę, bo to festiwal żelaznych elektoratów. Analogicznie PiS pójdzie tą samą drogą, będzie dalej mobilizował wyborców. Pomysł o którym była mowa i nowe oblicze PiS zobaczymy na dopiero po wyborach do PE. Cezurą dla polskiej polityki będzie zaś to czy Donald Trump wróci do władzy w USA. Jeśli tak się stanie, siła polityczna PiS po prostu wzrośnie. Będzie to partia izolowana w kraju, ale taka, która za chwilę będzie miała ważnego partnera międzynarodowego, co wzmocni PiS i uczyni partię atrakcyjnym partnerem i da jej szanse na zwiększenie zdolności koalicyjnej. Wyobrażam sobie, że rządy Trumpa mogą uczynić współpracę z PiS w sejmikach atrakcyjną dla niektórych polityków Trzeciej Drogi czy Konfederacji.

- PiS wystawi w wyborach prezydenckich kogoś, kto będzie miał dobry kontakt z Trumpem?

- PiS będzie zapewne elastycznie reagowało na ich własne notowania sondażowe i notowania konkurentów. Partia będzie stała za dylematem, który dawał znać w ostatnich tygodniach. Pojawi się pokusa reform, dotarcia do wyborców w średnim wieku i utrzymania kręgu najmłodszych wyborców PiS. To mogłoby wskazywać, że Tobiasz Bocheński czy Kacper Płażyński stanie się nową twarzą, która rozbija kontrast pokoleniowy i stereotypy i będzie inwestycją w przyszłość, nawet jeśli tych wyborów nie wygra.

- PiS może mieć w czerwcu dziesiąte z rzędu zwycięstwo.

- Tym niemniej liczenie kolejnych porażek jest kwestią ryzykowną. Niegdyś liczono je Jarosławowi Kaczyńskiemu i w końcu doszedł do władzy na dwie kadencje. Zwycięstwo w polityce nie polega na tym czy zajmie się pierwsze czy drugie miejsce, tylko na tym, czy można politycznie je skonsumować, czyli przejąć władzę albo poprawić swoje miejsce w systemie partyjnym. Albo należy dokonać przejęć w elektoracie, które będą miały szybko realną wartość wobec stanu poprzedniego. Wszystko będzie zależało od tego, do czego PiS będzie czuł się zdolny, czy partia będzie miał realną szansę wrócić do władzy w wyborach parlamentarnych, czy też pogodzi się z tym, że dłużej będzie w opozycji. Opozycja pisowska w ostatnich latach miała z tym problem.

- Czy KO może się czuć zwycięzcą tych wyborów samorządowych?

- W przypadku PiS ambiwalencja dotyczy realnych wyników, ponieważ cześć władzy PiS utraci. Natomiast w warstwie symbolicznej partia ta może zapisać sukces. W przypadku PO jest odwrotnie. W warstwie symbolicznej wynik powinien być przyczynkiem do refleksji, dlaczego nie pokonano PiS w szczytowym kryzysie partii Jarosława Kaczyńskiego. Natomiast jeśli spojrzymy na twarde realia polityczne to Platforma poszerzyła swój stan posiadania w samorządach i na poziomie sejmików, ale też na innych szczeblach (wynik warszawski czy gdański robią wrażenie). Czyli mamy konflikt tego, co symboliczne, co wiąże się z polityką pisaną dużą literą, a tym, co jest w tle polityki i bez czego trudno ją sobie wyobrazić. W tym drugim aspekcie PO może być nawet głównym triumfatorem wyborów, bo poszerzy swój stan posiadania. Jedynie Konfederacja może to samo powiedzieć, bo wcześniej nie było jej w samorządach.

- Największym przegranym wyborów samorządowych wydaje się Lewica, która nie przystąpiła do koalicji z KO.

- Siła w polityce związana jest z możliwością wykonywania różnych działań, pozostawieniu różnych alternatyw. Jeśli jakaś partia pozostała w sytuacji pozalternatywnej, to popełniła błąd. Jeśli nie doszło do porozumienia z KO, to nie należało o tym spekulować. Ludowcy ciągle powtarzają, że idą do wyborów sami, a gdyby stało się inaczej, to nic by to naprawdę nie zmieniło. Gdyby więc Lewica trafiła do koalicji, to większość jej wyborców także nie miałoby problemu z przyjęciem takiego komunikatu. Więc to był taktyczny błąd. W poprzednich wyborach samorządowych lewica miała podobny wynik, ale wówczas był on sukcesem. Wyborców mogło dezorientować to, że w samorządach lewica występowała w różnych egzotycznych koalicjach.

- Czy dla Trzeciej Drogi wynik 13,25 proc. to sukces czy porażka?

- Patrząc na wynik PSL z poprzednich wyborów samorządowych to można mówić o remisie ze wskazaniem, bo teraz jest troszeczkę więcej. Patrząc na detale, to zaczynają się problemy. Można mówić o dwóch województwach, gdzie ludowcy mają poważny powód do niepokoju: świętokrzyskie i lubelskie, jedne z głównych bastionów ludowców. Póki co nie widać tam żadnego progresu, PiS utrzyma tam władzę. Nadzieje na to, że uda się zdezorientować wyborców PiS okazały się płonne. Poza tym Trzecia Droga okazała się być solidną „powiatową drogą, którą jedzie się powoli do celu”, ale nie okazała się autostradą, która doprowadzi PSL do wielkomiejskiego elektoratu.

PiS obronił się w sejmikach. "Mit Hołowni przestał działać" - prof. Rafał Chwedoruk
Listen on Spreaker.