Ekspert od mowy ciała o Radzie Gabinetowej: Nawrocki poprawiał skarpetki, a Tusk mlaskał i krzyżował nogi. „1:0 dla prezydenta”

2025-08-27 12:19

Jeszcze przed posiedzeniem Rady Gabinetowej prezydent pokazał gestami, że to on „tu rządzi”. A premier? - Od początku był na straconej pozycji, bo musiał się tłumaczyć – tak ekspert od wystąpień publicznych, autor książki „Mowa ciała mówcy”, przedstawił „Super Expressowi” swoją analizę spotkania Donalda Tuska z Karolem Nawrockim.

Maurycy Seweryn

i

Autor: PAP/Albert Zawada; You Tube/screen/ PAP

"Super Express": - Kto wypadł lepiej podczas transmitowanej części Rady Gabinetowej?

- Lepiej wypadł prezydent Nawrocki. Co prawda zaczął spotkanie w sposób, który jest w klasyce komunikacji niewerbalnej postawą zamkniętą, ale rozkręcił się jak krokodyl, który przyspiesza, im dalej jedzie. Premier natomiast w momencie startu już był na straconej pozycji, ponieważ musiał się zacząć tłumaczyć. A on nie lubi tego robić. W związku z tym już samo to, że musi się tłumaczyć spowodowało, że jego pozycja była silnie zamknięta. Oceniam, że było 1 do 0 dla pana prezydenta Nawrockiego.

- A jak ocenia pan mowę ciała obu polityków?

- Jeżeli chodzi o system pana Nawrockiego, tak analizując punkt po punkcie jego wystąpienie, zacznijmy od tego, że wchodząc do sali, zamiast przywitać się na stojąco, kiwając głową do wszystkich zebranych, pokazał, że on rządzi i przemieścił się, witając z każdym z obecnych, podchodząc do niego. To już jest w przestrzeni systemu komunikacji niewerbalnej sygnalizowanie - tak jak w świecie zwierząt, tak samo w polityce - że „zobaczcie, ja tutaj rządzę, jestem najważniejszą osobą”. Sekunda spotkania i okazuje się, że pan prezydent Nawrocki siadając, zaczyna poprawiać sobie skarpetki. To też jest sygnał, że czuje się bardzo komfortowo na swoim terytorium. Rzadko to się spotyka, ponieważ ludzie, którzy są na tak wysokich stanowiskach, dbają o swój wygląd znacznie wcześniej. To była demonstracja dobrego samopoczucia. Kolejne minuty, kiedy rozpoczęło się już wystąpienie podczas rady gabinetowej, był cały segment zachowań, które w pierwszych czterech minutach powodowały, że można było uznać pana prezydenta Nawrockiego za osobę troszeczkę zestresowaną. Po pierwsze zaczął stosować gest, który jest gestem odbieranym powszechnie za gest obrony, czyli „koszyczek”. Przeplatał go z ułożeniem dłoni, które nazywa się „wieża”. To jest takie połączenie palców, jednakże w jego przypadku wychodziło ono bardzo niestarannie, ponieważ ten gest prawidłowo stosował premier Tusk, układając go w stronę równoległą do stołu.

Ekspert od wizerunku rozgryzł Tuska i Nawrockiego. Wystarczyło, że przez chwilę ich wysłuchał i na nich popatrzył

- Dlaczego u Karola Nawrockiego nie wyglądało to poprawnie?

- U pana prezydenta ten gest wychodził „do góry”. Było to efektem ubocznym tego, że prezydent potrzebował poprawienia samopoczucia poprzez stykanie się przedramieniem ze stołem. To jest gest atawistyczny, potrzeba dobrego samopoczucia wynikającego z tego, że chcemy w momencie stresu mieć alternatywę dla dłoni, który zastępuje naszych rodziców. To też efekt uboczny tego, że pan prezydent usiadł za daleko od stołu. Dopiero potem, kiedy zaczął mówić o elementach związanych z krytyką rządu, bo wcześniej to była tylko taka forma rozpoczęcia zapowiedzi tego, co się będzie działo, otworzył się na zachowania, które dla niego są standardowymi. Wówczas prezydent zaczął silnie gestykulować i unosić ciało od tego stołu. Nie musiał się już na nim opierać.

- Czyli prezydent lepiej wypada, gdy krytykuje rząd?

- Były też oczywiście momenty, kiedy widać było u niego postawę obronną. Pierwszy raz w reakcji na zachowanie premiera Tuska: pierwszą rzeczą po mocnej mocnej gestykulacji i „wieży”, którą zrobił, to był gest „koszyczek”, który jest elementem blokady. Ale był też taki moment, kiedy zaczął już mocniej pod kątem populistycznym wypowiadać się na temat podatkowe, finansowe. I wówczas ta gestykulacja, tembr głosu, te wszystkie elementy, które miały świadczyć o jego pewności siebie, które pojawiały się wcześniej w czasie kampanii wyborczej, nasiliły się. I od tego momentu można powiedzieć aż do końca, że zachowanie prezydenta to był rozpędzony pociąg, jakim jest Karol Nawrocki w czasie wystąpień publicznych.

- Kiedy mowa ciała premiera nie była dla niego korzystna?

- Jeżeli chodzi o pana premiera Tuska, na początku premier starał się zastosować gest otwartości. To był taki element, który wymyślił sobie, że będzie trzymał dłonie ułożenie na stole równomiernie, jeżeli chodzi o rozkład ramion, ale z tego gestu w ciągu kilku sekund w emocjach przeszedł do gestu „koszyk”. Potem stosował też gest „wieży”. Te gesty były gestami wyreżyserowanymi. Jeżeli chodzi o formę ułożenia ciała, ona była realnie zastosowana od początku tego spotkania, kiedy pan prezydent się wypowiadał. Pan premier przyjął konkretne ułożenie ciała. Ono polegało na silnym spięciu mięśni i stosowaniu „wieży”. I niezmiennie funkcjonowało w czasie wystąpienia pana premiera. Były takie momenty kiedy troszeczkę zmieniał ten układ, natomiast on był elementem dominującym. Miał sygnalizować pewność siebie i kontrolę sytuacji. Natomiast w Polsce takie ułożenie traktowane jest jako ułożenie oznaczające manipulację. W związku z tym ten gest nie do końca był prawidłowo zastosowany przez premiera. Zauważyłem, że wypowiedzi pana premiera były na przemian dobre i złe. I stąd przegrana tego w starcia z panem Nawrockim. Błąd moim zdaniem polega na tym, że zamiast mówić ogólnie o rzeczach, które są dla niego istotne, odnieść się do słów pana prezydenta, premier niestety wchodził za mocno w szczegóły. Kiedy wchodził w te szczegóły, na przykład dotyczące Centralnego Portu Komunikacyjnego, tematów gospodarczych, sprzedaży zboża, wówczas wypadał znacznie gorzej.

- Po czym było widać, dla pana, jako eksperta, że szef rządu wypada gorzej?

- Pojawiały się wówczas zachowania, które świadczą o stresie, a są odbierane jako obniżające wiarygodność osoby wypowiadającej się. Po pierwsze mlaskał, po drugie zastosował serię wypełniaczy, to jest taki jąkanie, długie ciągnięcie „y”, czyli taki element, który odbierany jest jako zakłopotanie i brak pewności siebie. Łamał się mu głos. Pojawiały się gesty „koszyczka”, otrząsania, poprawiania swojej garderoby. Co więcej, to jest przestrzeń, którą premier lepiej kontroluje od pasa w górę, ale elementami, które też było widać, bo na stołach nie było żadnych elementów zasłaniających go (a zasłaniały prezydenta). W związku z tym jego nogi były mocno widoczne w czasie transmisji. A wówczas, kiedy zaczynał się denerwować, wówczas pojawiały się w tej przestrzeni zachowania świadczące o stresie. Ruszał nogami, krzyżował je. To silny sygnał oznaczający zestresowanie, to blokada. Co więcej w momencie, kiedy pan premier zaczyna wypowiadać się w sprawach związanych z finansami, częściej jego prawe ramię oraz częściej jego prawa noga były ukierunkowane w stronę pana wicepremiera Kosiniaka-Kamysza. To jest taki element ukierunkowania w stronę tych osób, które są naszymi sprzymierzeńcami. Natomiast lewe ramię i lewa noga stanowiły taką granicę, barierę w stronę pana prezydenta, blokadę. Te elementy wszystkie w połączeniu świadczą o tym, że emocje, które towarzyszyły panu premierowi, zostały dobrze wyciągnięte przez to spotkanie zaplanowane przez pana prezydenta. Ale i tak pan premier był na straconej pozycji, bo musiał się tłumaczyć.

Polityka SE Google News
Express Biedrzyckiej estęp
Sonda
Jak, twoim zdaniem, będzie wyglądać współpraca Karola Nawrockiego z rządem?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki