- Ja chcę żyć - mówi Kuba. - Chcę się rozwijać, poznawać ludzi, świat, podróżować - dodaje. Kubie i jego mamie Iwonie na drodze do realizacji tych prostych, jak mogłoby się wydawać, marzeń stanęli politycy. A konkretnie ich bierność. Podczas kampanii wyborczej PiS obiecywał: "Szczególną opieką obejmiemy rodziców dzieci niepełnosprawnych. (...) Podniesiemy do wysokości minimalnego wynagrodzenia wysokość świadczeń pielęgnacyjnych dla tych rodziców" - napisano w programie.
W przyszłym roku minimalne wynagrodzenie wzrośnie do 2000 zł, tymczasem świadczenie pielęgnacyjne od 1 stycznia 2016 r. wynosi 1300 zł.
- To ekonomiczna dyskryminacja - przyznaje Hartwich. - Nas nie stać na zatrudnienie opiekunki, wyjazd na wakacje, zakup samochodu dostosowanego do potrzeb niepełnosprawnych. Jeszcze trudniej jest rodzinom, które mają więcej niż jedno chore dziecko - dodaje.
W trakcie debaty o nowym prawie aborcyjnym rząd przypomniał sobie o problemie. Premier Beata Szydło (53 l.) zapowiedziała program wsparcia dla rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi. - To będzie m.in. pomoc finansowa - doprecyzował minister Henryk Kowalczyk (60 l.) w Radiu Zet. Na konkrety czekamy z niecierpliwością.
- Rząd musi zaopiekować się niepełnosprawnymi dziećmi. Aborcja nie rozwiąże problemu chorych i niepełnosprawnych. Nie dokonałabym aborcji ani nie zabiłabym swojego syna tylko dlatego, że jest chory, bo kocham go i uznaję jego prawo do życia - mówi pani Iwona.
Zobacz: Maleńki Adaś walczy o normalne życie. Liczy się każda złotówka