"Super Express": - Od kilku miesięcy amerykańskie firmy intensywnie poszukują złóż gazu łupkowego w Polsce. Mówi się o wielomilionowych inwestycjach. Teraz do Polski przyjechał prezydent USA. Myśli pan, że wątek łupków powinien być priorytetowy dla nas podczas rozmów z Barackiem Obamą?
Edward Lucas: - Naturalnie. Zwłaszcza że kwestia gazu z łupków wiąże się z interesami wielu potężnych amerykańskich firm. To może być nowe otwarcie w polsko-amerykańskich stosunkach. Wielką korzyścią dla Polski byłoby, gdyby te firmy weszły ze swoim ogromnym kapitałem, poczyniły tutaj gigantyczne inwestycje i produkując gaz, zaczęły walkę z supremacją Gazpromu na rynku europejskim. To scementowałoby związki Polski z USA, nadało im innego, głębszego wymiaru.
Przeczytaj koniecznie: Wizyta Obamy i ZAMKNIĘTE ULICE, zmienione trasy autobusów. Obama a kursowanie tramwajów - SPIS
- Czyli gaz łupkowy był głównym powodem, dla którego prezydent Obama zdecydował się na wizytę w Polsce?
- Raczej jednym z wielu, bo trzeba pamiętać, że Obama ma znacznie więcej spraw do omówienia w Warszawie. Polska jest przecież jednym z najważniejszych sojuszników Stanów Zjednoczonych w regionie. Macie znacznie większą armię i znacznie większy ekonomiczny potencjał niż wiele państw europejskich. Wydaje mi się, że często nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak ważna jest rola Polski na politycznej mapie Europy Środkowo-Wschodniej. Zwłaszcza teraz, w świetle zbliżającej się prezydencji Polski w Unii Europejskiej.
- Polska może stać się najważniejszym państwem w regionie?
- To, że przyjeżdżają do was przywódcy z praktycznie całego regionu, wyraźnie wskazuje na to, że już teraz Warszawa staje się dyplomatyczną stolicą Europy Środkowo-Wschodniej. Macie zresztą ku temu ogromny potencjał i śmiało możecie objąć rolę przedstawiciela, ambasadora regionu tak w europejskiej, jak i globalnej polityce. Pewne jest zresztą, że niejako obok wizyty Obamy, w kuluarach, uczestnicy szczytu środkowoeuropejskiego odbędą ważne rozmowy, które zacieśnią związki między nimi i skonsolidują ich działania. Ogromnym plusem dla Polski jest fakt, że te decyzje zapadną właśnie w Warszawie, a nie np. w Pradze czy Budapeszcie.
- Jakie będą inne punkty wizyty prezydenta Baracka Obamy w Polsce i ich rezultaty?
- Myślę, że domknięta zostanie sprawa stacjonowania na waszym terytorium amerykańskich myśliwców F-16. To będzie pierwszy krok do wzmocnienia obronności Polski i kolejne spoiwo między Waszyngtonem a Warszawą. W przyszłym roku odbędą się również ćwiczenia wojskowe amerykańskiej armii w państwach bałtyckich i Polska na pewno będzie do nich zaproszona. Poza tym obecna wizyta powinna zaowocować korzystnymi rozwiązaniami biznesowymi dla Polski. Amerykanie powinni się zrehabilitować, jako że tak szeroko reklamowany udział polskich firm w odbudowie Iraku okazał się dla was rozczarowaniem.
Patrz też: Obama też zaliczył WPADKI na spotkaniu z Elżbietą II. NIE WYPIŁ toastu za zdrowie królowej ZDJĘCIA
- Czyli można zaryzykować twierdzenie, że dwudniowa wizyta prezydenta USA w Warszawie stanie się kamieniem milowym w polsko-amerykańskich stosunkach?
- Ameryka potrzebuje tak samo Polski, jak Polska Ameryki. Przecież nie jest tak, że waszym wkładem w rozwój Ameryki był tylko i wyłącznie Kościuszko (śmiech)! Dla obu narodów dobre, silne związki są korzystne. Ameryka w czasach zimnej wojny była dla wielu Polaków ziemią obiecaną, świątynią kapitalizmu, wolności i demokracji. Teraz Polska jest już ponad 20 lat po obaleniu komunizmu, przeszła ogromną drogę od dyktatury do wolności. I moim zdaniem zmieniła się w znacznie większym stopniu niż Ameryka od 1989 roku. Dlatego nie macie się czego wstydzić, możecie i musicie rozmawiać z Amerykanami szczerze, twardo artykułując swoje interesy. Naprawdę nie macie powodów do żadnych kompleksów. Tylko występowanie z pozycji partnera, a nie petenta, przyniesie wam efekty. Miejmy nadzieję, że taką postawę pokażecie podczas tej wizyty, wtedy może ona wiele zmienić albo przynajmniej dać impuls do zmian.
- Twarde rozmowy należy też odnieść do wspomnianego gazu łupkowego. Tymczasem już pojawiają się głosy, że projekt jego wydobycia w Polsce może zablokować Rosja, np. poprzez sponsorowanie grup ekologicznych. To realne zagrożenie?
- Nie mam żadnych wątpliwości, że Rosja użyje wszystkich środków, żeby uniemożliwić niezależność energetyczną takim państwom jak Polska. Znamy przykłady z poprzednich lat, gdy różne grupy, m.in. właśnie ekologiczne, prowadziły swoje kampanie za pieniądze Rosji. Nie zdziwiłbym się, gdyby takie działania były znowu podejmowane.
- Jak teraz mogą argumentować swój sprzeciw wobec eksploatacji polskich łupków?
- Tu repertuar pozostaje właściwie od lat niezmienny. Będą głosić, że technologia wydobycia gazu łupkowego jest szkodliwa dla środowiska. To oczywiście ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Przecież technologia, o której mówimy, jest już dobrze rozwinięta i wątpię, by twierdzenie, że w Polsce występują znacznie trudniejsze warunki do eksploracji złóż łupkowych niż w Stanach Zjednoczonych, było prawdziwe. A myślę, że możemy się spodziewać również takich głosów.
- Co Polska powinna zrobić w takiej sytuacji?
- Po pierwsze, zadbać o to, aby cała infrastruktura służąca do pozyskiwania gazu z łupków była na najwyższym poziomie. Zastosowanie wysokich standardów w tej dziedzinie skutecznie wytrąci argumenty z rąk ekologów. Po drugie, Polska musi rozpocząć bardzo twardą, zdecydowaną, ale również przejrzystą walkę o gaz łupkowy na forum Unii Europejskiej. Musicie przekonać inne kraje do rentowności i nieszkodliwości technologii. A także do tego, że wszystko odbywa się zgodnie z zasadami wolnego rynku, a przede wszystkim prawem unijnym. Ale taka gra jest dla was bardzo opłacalna. Możecie nie tylko stać się samowystarczalni pod względem energetycznym, ale dodatkowo wasz gaz będzie znacznie atrakcyjniejszy ekonomicznie i politycznie niż gaz rosyjski.
- Ale co może średniej wielkości europejski kraj w starciu takich potęg jak Stany Zjednoczone i Rosja?
- Wydobywanie gazu łupkowego w Polsce będzie dobrą wiadomością dla wielu państw, ale dla pewnej części bardzo złą. Oznacza to, że staniemy się świadkami ostrej politycznej rozgrywki, tak jak to się dzieje na Bliskim Wschodzie - np. w przypadku Iranu, Azerbejdżanu i gazociągu Nabucco - czy w Azji, gdzie aktywnie działają Chiny. Różnica polega na tym, że do tej pory w Europie nie było żadnego państwa z tak wielkim potencjałem energetycznym, jak to ma miejsce w przypadku Polski. Dlatego dojdzie zapewne do licznych starć dyplomatycznych, a takim działaniom zawsze towarzyszy aktywność wywiadów obcych państw. I musicie być na to przygotowani. Jednak przede wszystkim musicie sobie uświadomić, że jeżeli wasz potencjał gazu łupkowego okaże się tak wielki, jak myślimy, Polska zmieni się w jedną z energetycznych potęg, a tym samym jednego z największych graczy na europejskiej arenie.
Edward Lucas
Europejski korespondent "The Economist", ekspert od geopolityki