Oficjalnie LSSE, należąca do Skarbu Państwa, ogłosiła nabór na prezesa zarządu 23 kwietnia. W szranki stanęło dwóch kandydatów. Jeden to Witold Idczak, były senator PiS i absolwent Budownictwa Lądowego i Wodnego Politechniki Wrocławskiej. Drugi jest menadżerem z międzynarodowym doświadczeniem wyniesionym z pracy dla spółek m.in. w Zurichu, Londynie czy Nikozji. Okazuje sie jednak, że nie zasłużył nawet, żeby go zaprosić na rozmowę kwalifikacyjną!
"Rada Nadzorcza nie zakwalifikowała Pana kandydatury na stanowisko" - kilka dni po złożeniu dokumentów przekazała jedynie Beata Juszkiewicz, która w LSSE zajmuje się sprawami administracyjno-organizacyjnymi. Papiery miały zostać odesłane najpóźniej 21 maja, choć wyniki naboru ogłoszono dopiero miesiąc później. Dlaczego wszystko trwało tak długo? Jak się okazało, wyniki pojawiły się w BIP dopiero po tym, jak "Super Express" zainteresował się sprawą! - Kiedy wysłaliście pytania, wybuchła panika. Trwały wewnętrzne rozmowy, co dalej robić. Rozważano nawet publikację z datą wsteczną - mówi nasz informator z LSSE.
Pytaliśmy o to ilu było kandydatów, co zdecydowało o odrzuceniu doświadczonego menadżera zaraz po złożeniu dokumentów oraz dlaczego brakuje stosownych informacji w BIP o rozstrzygnięciu naboru. Efekt? Po naszych pytaniach informacje o wynikach konkursu pojawiły się na stronach LSSE! "Dnia 18 czerwca 2018 r. zostało rozstrzygnięte postępowanie kwalifikacyjne na stanowisko Prezesa i Wiceprezesa Zarządu Spółki" - czytamy. Skoro dokumenty jedynego kandydata z zewnątrz odesłano do 21 maja, to jak przez miesiąc wyglądał proces rekrutacyjny z jednym kandydatem? Pracownicy LSSE nie potrafili nam odpowiedzieć na to pytanie. Zwróciliśmy się więc do resortu przedsiębiorczości.
"Informujemy, że zgodnie ze Statutem Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej S.A. z siedzibą w Legnicy, członków Zarządu Spółki powołuje Rada Nadzorcza po przeprowadzeniu postępowania kwalifikacyjnego. Wszystkie związane z tym decyzje (w tym określenie zasad i trybu przeprowadzenia postępowania, jego przebieg, dopuszczenie kandydatów do kolejnego etapu) podejmuje Rada Nadzorcza" - umywa ręce Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii.
Nie jest tajemnicą, że Witold Lech Idczak to oddany działacz PiS na Dolnym Śląsku. Za pierwszych rządów partii był już wiceprezesem LSSE. W 2007 r. udało mu się także dostać do Senatu. W 2011 r. próbował się dostać do Sejmu, ale jego starania spaliły na panewce. Chociaż wówczas się nie powiodło to gdy PiS ponownie objął władzę, Idczak znów wrócił do Strefy. Obecnie jest działaczem, którego doskonale znają w regionie. Jak podaje lokalna prasa, ze względu na eksponowane stanowisko, nie będzie mógł startować w najbliższych wyborach samorządowych.
Kim jest drugi kandydat? Może się pochwalić m.in. doświadczeniem wyniesionym z pracy dla NIK czy stanowiskiem dyrektora zarządzającego na rejon Europy Środkowo-Wschodniej w sektorze prywatnym. Ma jednak jedną zdecydowaną wadę: nie należy do PiS.