Wywożenie ludzi, którym już udało się przekroczyć granicę określa się mianem "pushback'u" (ang. - odepchnąć) [>>>Push-back: co to znaczy? Na czym polega?]. Marsz rozpoczął się na rondzie de Gaulle'a w centrum Warszawy, a potem jego uczestnicy przeszli m.in. przed Sejm i na rondo Dmowskiego. Swój udział w manifestacji zadeklarowało kilka tysięcy osób. Organizatorzy demonstracji domagają się udzielenia azylu i zapewnienia odpowiedniej pomocy humanitarnej migrantom koczującym na polsko-białoruskiej granicy. "To moment krytyczny! Od prawie dwóch miesięcy polskie władze podejmują działania, przez które życie straciło co najmniej siedem osób szukających schronienia w Polsce i Europie. Życie kolejnych kilkuset osób, które próbują wydostać się z przygranicznych lasów, jest zagrożone. Są wśród nich małe dzieci. To uchodźcy i uchodźczynie z Iraku, Afganistanu, Syrii, Turcji i innych krajów, w których grożą im wojna, prześladowania i przemoc", piszą inicjatorzy demonstracji. "Niestety, działania polskiego rządu uniemożliwiają przemarzniętym i chorym osobom skorzystanie z niezbędnej pomocy medycznej, mimo że lekarki i medycy od początku deklarują chęć nieodpłatnej pomocy uchodźcom i uchodźczyniom na granicy. Wprowadzony głosami PiS i jego sojuszników stan wyjątkowy blokuje nam dostęp do jakichkolwiek informacji o działaniach władz, a zwłaszcza do informacji o losie osób wypchniętych z Polski i przebywających w przygranicznych lasach", dodają. >>>Wywieźli migrantów z dziećmi z powrotem pod granicę z Białorusią? Szokujące relacje
W sobotę o pushbackach na pograniczu wypowiedział się prezes PiS Jarosław Kaczyński (72 l.). - Ja nie przeczę, że tego rodzaju przypadki, z winy oczywiście Łukaszenki i całej tej polityki, mogą się zdarzyć, ale jeżeli się zdarzają, to te dzieci, a także i dorośli, bo oni bywają w sytuacjach opresyjnych, otrzymają pełną pomoc - zapewnił Kaczyński.
2 października całą Polskę obiegła historia rodziny przetrzymywanej w ośrodku w Michałowie, która została wywieziona przez Straż Graniczną w nieznanym kierunku. Ja się później okazało, polscy pogranicznicy przetransportowali rodzinę z dziećmi z powrotem na terytorium Białorusi. Osoby te prawdopodobnie wciąż koczują na granicy. W nocy temperatura w tym miejscu może spadać poniżej 0 stopni Celsjusza.
Jak donosi Oko.press, 15 października rodzina z małym dzieckiem została zabrana ze szpitala w Hajnówce przez uzbrojoną Straż Graniczną i wywieziona do strefy stanu wyjątkowego, prawdopodobnie na granicę w celu wypchnięcia do Białorusi.
NIŻEJ GALERIA ZDJĘĆ Z MANIFESTACJI W WARSZAWIE: