Od ponad miesiąca trwa wojna w Ukrainie. Żołnierze dzielnie walczą o niepodległość swojego kraju, jednak rosyjskie wojska pozostają bezlitosne i wciąż atakują przeciwnika. Bombardowane są także miasta. Giną cywile, w tym dzieci. Z tego powodu wiele osób postanowiło opuścić swoje domy i wyruszyć za granicę. Z kraju wyjechało już kilka milionów ludzi.
Nasi rozmówcy mieszkają w Havrylivce w województwie charkowskim. W Havryivce - jak mówią Nekrutovie - sytuacja nie wygląda krytycznie. - Przelatują rosyjskie pociski i bombowce, ale jeszcze do nas nie dotarły. Za to sąsiednie miasto Izyum zostało dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi - opowiadają nasi rozmówcy. Do ich miasta dociera także pomoc humanitarna, więc początkowe problemy z jedzeniem i piciem oraz dostawami prądu zostały rozwiązane.
Jako że Nekrutovie pracują w specyficznym i ważnym w obecnych realiach miejscu, zapytaliśmy ich o wyjątkowe sytuacje, które widzieli. Jak się okazało, Antonina nie tylko była świadkiem, ale i brała czynny udział w pewnej sytuacji. Zachowała się jak prawdziwa bohaterka!
Gdy jechał pociąg ewakuacyjny, ludzie prosili ją jako o zatrzymanie go. Antonia była jego kierownikiem. A ludzie chcieli w ten sposób wykorzystać szansę, aby uciec z ogarniętego wojną miasta. Antonina się nie wahała i zrobiła to, co do niej należy. Potem jednak usłyszała słowa krytyki od dyspozytora. - Nie możesz zatrzymywać pociągu, jeśli nie ma oficjalnego przystanku - zwrócił jej ostro uwagę. Kobieta odpowiedziała jednak stanowczo. - Wyobraź sobie, że trzeba było ewakuować twojego syna czy krewnego, a ja nie zatrzymałabym pociągu Chodzi o życie ludzi, nie o trasę! - podkreśliła Antonina, opowiadając historię SE. Ukrainka nie zamierza zaprzestać takich działań. Jak mówi SE, dość często są one potrzebne i na większość takich prób kierownicy reagują ze spokojem.
ZOBACZ TAKŻE: PILNE! Putin rozmawiał z niemieckim kanclerzem! Są przecieki. Przełom?!
Polecany artykuł: