Jak podają statystyki, Polacy są jednym z najbardziej rozbrojonych narodów w Europie. Jednym z polityków, którzy widzą w tej sytuacji problem, jest Paweł Kukiz. W marcu poseł złożył projekt ustawy, której celem jest uproszczenie dostępu do broni w naszym kraju.
Na antenie Polsatu News Kukiz tłumaczył, że jego pomysł nie jest podobny do amerykańskiego rozwiązania.
- To nie jest tak jak w Stanach Zjednoczonych, że każdy obywatel mógłby sobie w sklepie kupić Kałasznikowa. Nie. Absolutnie. Chodzi o to, żeby zerwać z archaiczną ustawą z 1999 roku, z tym głównym założeniem, że broń ma być przyznawana „do celu” - wyjaśnił.
Kukiz wskazał także, że “chce doprowadzić do remilitaryzacji mentalnej społeczeństwa, dlatego że żyjemy w takich czasach, gdy każdy z nas, każdy obywatel jest potencjalnym żołnierzem”.
Gościem programu była również Magdalena Biejat z Lewicy. Posłanka zwróciła uwagę, że Polsce nie grozi militarny atak ze strony Rosji. - Proszę nie siać paniki panie pośle, ponieważ żadne „ruskie czołgi” nam tutaj w najbliższym czasie do Polski nie wjadą - mówiła.
W odpowiedzi Kukiz powiedział, że on “nie sieje paniki”. - Pani środowiska, pani poseł, liberalne, kilka lat temu były przekonane, że Rosjanie nigdzie nie wejdą, że z Putinem należy rozmawiać - zauważył. Biejat oceniła jednak, że jej środowisko nigdy nie było w tej kwestii naiwne.
Polityk stwierdziła również, że jako matka „chciałaby mieć poczucie, że dziecko w szkole jest bezpieczne i nie jest elementem tego bezpieczeństwa doprowadzenie do sytuacji, w której ono będzie się uczyło strzelać, tylko w której będzie umiało poradzić sobie w sytuacji zagrożenia".
ZOBACZ TAKŻE: Kukiz ma 43 zł oszczędności. Wyjaśnił, na co wydaje swoje apanaże
Kukiz wypowiedział się z kolei “z pozycji ojca”.
- Z pozycji ojca chciałbym, żeby przyszli mężowie moich córek potrafili posługiwać się bronią, by mogli w przypadku zagrożenia gwałtem przez bolszewickiego, ruskiego sołdata, go zastrzelić. I to cała filozofia - wskazał.