– Zełenski to nasz narodowy bohater. On nie ucieknie z Ukrainy. I my też nie, ja nie ucieknę, do upadłego będę bronił Kijowa, będę bił Moskali, jak wejdą do Kijowa. Nie boję się Putina, nie boję się tych jego bomb – komentuje nam bojowo Wołodymyr Petraniuk, który od wielu dni bierze udział w obronie Kijowa i robi, co w jego mocy, by wesprzeć bojowników. Wraz z innymi buduje barykady i produkuje koktajle Mołotowa.
Do nas, Polaków, ma jedną prośbę: – Módlcie się za nas, Polacy! Żebyśmy wygrali z Moskalami wojnę, módlcie się. Jak to wszystko się skończy chcę przyjechać do Polski, podziękować Polakom. Przyjadę do Krakowa i Warszawy, mam tu przyjaciół – zapowiada Petraniuk. I zdecydowanie podkreśla:
– Nie oddamy Kijowa. Nie oddamy Ukrainy Putinowi. Putin to tchórz, schował się na Uralu. Jak będą czołgi nadjeżdżać, to będę ich koktajlami Mołotowa traktował, rzucał. Cała komanda ludzi nasza wie, jak rzucać, gdzie rzucać – chwali swoich towarzyszy walki dyrektor kijowskiego teatru.
Przyznaje też, że ludzie są już zmęczeni wojenną zawieruchą, ale też z bojowym nastawieniem i odwagą czekają na to, co się stanie i na przyjście rosyjskiej armii: – Jest to oczekiwanie, a najgorsze jest oczekiwanie. Lepiej, żeby już tu przyszli, tobyśmy w nich rzucali koktajlami. Trzeba czekać, więc czekamy. I szykujemy się do walki – kwituje bojowo Petraniuk.