"Super Express": - Wielki Piątek jest dla Polaków nie tylko dniem Wielkiego Tygodnia, w którym upamiętniamy śmierć Jezusa Chrystusa, ale także ważnym przeżyciem duchowym.
Ks. Marcin Iżycki: - To prawda. Wielki Tydzień jest najistotniejszym tygodniem w całym roku kalendarzowym. Warto przypomnieć, że przeżywaliśmy wczoraj Wielki Czwartek, czyli dzień, w którym Jezus ustanowił sakrament Eucharystii i kapłaństwa. Niedługo nastanie kolejny istotny dzień w okresie świątecznym, czyli wielkanocny poranek, który wszystko zmieni.
- Symbolika zmartwychwstania Chrystusa w dobie laicyzacji zachowuje nadal swój sens?
- Oczywiście, że tak. Wraz ze zmartwychwstaniem Pana mamy nadzieję na nową perspektywę dla życia człowieka, czyli dla nas. Oto śmierć nie jest zaskoczeniem i czymś tak bardzo traumatycznym. W istocie kres naszych dni to kolejny etap. Etap w drodze do wiecznego pielgrzymowania, które ma swój prolog na ziemi.
- O czym powinniśmy pamiętać podczas Świąt Wielkanocnych?
- Przede wszystkim o tym, że jesteśmy chrześcijanami. W tym czasie mamy chwilę, aby zastanowić się nad tym, co jest dla nas najważniejsze. To okres dla nas i naszych rodzin.
- W dobie konsumpcjonizmu człowiek zatraca nieco wartości rodzinne.
- Owszem. Współczesny świat coraz bardziej pokazuje jednak, że pogoń za dobrami materialnymi nie rozwiąże naszych problemów. Ślepe podążanie za pieniądzem zmienia nasze postrzeganie, ale w sposób bardzo płaski. To rodzina, nie pieniądz, powinna stanowić dla nas sztandar. Podczas Wielkanocy mamy szansę, by przystanąć na chwilę i być z naszymi bliskimi. Wsłuchać się w to, co mają do powiedzenia. Na co dzień nie zawsze mamy taką możliwość. Współczesny człowiek coraz rzadziej ze sobą rozmawia. Powinniśmy pracować nad tym, by to zmienić.
- Jako Caritas Polska pomagacie Syryjczykom w ogarniętym wojnie Aleppo. Jak wyglądają święta w miejscach dotkniętych konfliktem zbrojnym?
- To bardzo trudny czas. Z uwagi na wojnę święta nie wyglądają tak jak u nas i nigdy tak nie będą wyglądały. W Syrii ginie bardzo dużo ludzi. W tym dzieci. To bolesny widok. Wyraz "świętować" ma tu inny wymiar.
- Niektórzy uważają, że Polacy są obojętni na los uchodźców z Syrii. Skutecznie walczycie z tym mitem. Jakie są tego rezultaty?
- Jako Caritas Polska niesiemy pomoc w Syrii. W tym celu stworzyliśmy wiele programów pomocowych. Staramy się wspierać finansowo Syryjczyków. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby poprawić ich warunki.
- Z tego powodu powołaliście do życia projekt "Rodzina rodzinie"?
- Tak. To wyjście frontem do naszych potrzebujących przyjaciół z Syrii. Myślę, że wielu rodaków o nim słyszało. Każdy może włączyć się w ten projekt, każdy może wspierać bezpośrednio wybraną rodzinę syryjską. Nawet niewielka aktywność w postaci wysłania SMS-a pod numer 72052 z dopiskiem SYRIA, z którego dochód przekazujemy na pomoc Syryjczykom, jest niezwykle ważna. Zaczyna się od małych rzeczy. Po więcej szczegółów zapraszamy na naszą stronę rodzinarodzinie.caritas.pl. Warto dodać, iż wpłacanie dowolnej kwoty na rzecz Syryjczyków może im realnie pomóc.
- Jak konkretnie pożytkowane są te pieniądze?
- Możemy dzięki nim dać żyjącym w Syrii rodzinom szansę na codzienny posiłek czy ogrzanie miejsc, w których śpią. Warunki bytowania w Aleppo są straszne. Mieszkańcy tego miasta egzystują w ruinach domów, które niekiedy grożą zawaleniem.
- Ile do tej pory udało się zebrać na tę pomoc?
- 30 mln zł. W tym celu organizujemy koncerty oraz inne wydarzenia, którym przyświeca jeden cel: walka o lepsze jutro dla Syrii.
- Promowany przez niektórych obraz Polaka rasisty nie przystaje do tego, o czym ksiądz mówi.
- Polacy są wspaniałym narodem. Bardzo wspierają Syryjczyków. Inne kraje nie udzielają im wsparcia na taką skalę. Sami mieszkańcy Syrii głośno o tym mówią. Nie mamy się czego wstydzić. Jako naród jesteśmy bardzo hojni i wrażliwi na cudzą krzywdę. Daliśmy tym biednym ludziom nadzieję na to, że może być lepiej. Oni się tego nie spodziewali, są bardzo wdzięczni i błagają, aby nie zapomnieć o nich.
- Syryjskie rodziny, które wspieracie, przylatują do Polski. Jak wygląda ich asymilacja?
- Sporo jest rodzin z Syrii, którym pomagamy. Syryjczycy asymilują się z Polakami i nie ma w tym zakresie żadnego problemu. Młodzi Syryjczycy doskonale sobie radzą wśród swoich rówieśników. Tym, którzy są w Polsce, należy pomagać. Wsparcie trzeba również nieść tym, którzy zostali w Aleppo. Nie każdy chciał wyjechać. Niektórzy są bardzo związani ze swoim krajem. Kochają go. Wyjazd to bardzo trudna decyzja.