Dymy na manifestacji przedsiębiorców w Warszawie! Senator i policja oskarżają się nawzajem

2020-05-18 5:53

To była gorąca sobota. Podczas protestu przedsiębiorców na placu Zamkowym w Warszawie, senator Platformy Obywatelskiej, Jacek Bury (53 l.) miał zostać przewrócony na ziemię przez policję i zaciągnięty siłą do radiowozu. Ale policja ma inną wersję wydarzeń i twierdzi, że sam polityk nie chciał wyjść z samochodu.

Strajk zorganizował kandydata na prezydenta, Paweł Tanajno (45 l.), w proteście przeciwko niewystarczającej, jego zdaniem, pomocy rządu dla przedsiębiorców. Na manifestację przyszyszli także politycy opozycji, w tym Bury. Gdy chciał zaprotestować przeciwko – agresywnym jego zdaniem - działaniom policji, został prewencyjnie zatrzymany. - Podcięto mi nogi i popchnięto od tyłu. Zostałem wrzucony do radiowozu i to pomimo tego, że pokazywałem legitymację i głośno mówiłem, że jestem senatorem – relacjonuje nam. Sam przyznaje, że wówczas policjant powiedział, aby opuścił radiowóz. Na to polityk miał zażądać wezwania dowódcy akcji. - Czekałem ponad dwie godziny ale dowódca nie przyszedł do radiowozu – mówi.

Rzecznik komendy stołecznej, Sylwester Marczak tłumaczył wczoraj na konferencji prasowej, że protest był nielegalny. - Nie doszło do żadnego zatrzymania – mówił i podkreślał, że Bury nie był zatrzymany. - Policjant zareagował w sposób prawidłowy – twierdził i dodawał, że to Bury nie chciał opuścić radiowozu. - Można byłoby mieć pretensję do policjanta za to, że użył siły wobec senatora tylko wtedy, gdyby wiedział, że ma do czynienia z osobą z immunitetem. Policjant takiej wiedzy nie miał. Policjanci nie muszą znać wszystkich senatorów – podaje warszawska policja.

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj

Express Biedrzyckiej - Gość: Michał Dworczyk: Jest mi żal Małgorzaty Kidawy-Błońskiej