Podczas czwartkowej konferencji prasowej rzecznik PiS Rafał Bochenek przypomniał, że wielu światowych liderów w kampanii prezydenckiej w USA starało się utrzymać poprawne relacje z Waszyngtonem. Jego zdaniem w Polsce było jednak inaczej. W Polsce, jak podkreślił, było inaczej. "Z ust polityków koalicji 13 grudnia padało wiele kontrowersyjnych, szokujących, a wręcz skandalicznych słów pod adresem jednego z kandydatów, a dzisiaj już prezydenta USA Donalda Trumpa" - powiedział.
Czy religia zniknie ze szkół? Rząd i Episkopat szukają kompromisu
Bogdan Klich, kandydat na ambasadora Polski w Stanach Zjednoczonych również znalazł się pod ostrzałem politycznej krytyki.
"Widzimy całkowitą kompromitację dzisiejszych rządzących, bo mamy polityków takich, jak pan Bogdan Klich, który ma być kierownikiem placówki w USA, ma administrować placówką w Waszyngtonie, który obrażał Donalda Trumpa w 2020 roku, mówiąc że jest nieporozumieniem i różnego rodzaju tego typu epitety padały wobec przyszłego prezydenta. Mamy ministra spraw zagranicznych, którego małżonka w bardzo poczytnych magazynach amerykańskich porównywała Donalda Trumpa do Mussoliniego, Stalina i Hitlera" - powiedział Jan Kanthak z PiS.
Jak widzimy, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski również jest się w centrum uwagi ze względu na działalność publicystyczną swojej żony.
"I mamy wreszcie premiera Donalda Tuska, który z jednej strony mówił, że Donald Trump jest agentem rosyjskim, a z drugiej strony w 2016 r., kiedy myślał że wybory wygra Hillary Clinton (...) pisał na Twitterze, że jego małżonka powiedziała, że +one Donald is more than enough+, czyli że jeden Donald z zupełnością wystarczy. Trzymając się tych słów, nawołujemy i apelujemy do pana Tuska, żeby się podał do dymisji, bo rzeczywiście +one Donald is more than enough+" - stwierdził Kanthak.
Rafał Bochenek zwrócił też uwagę, że Donald Tusk wielokrotnie sugerował powiązania Donalda Trumpa z Rosją. Na wiecu w Bytomiu w zeszłym roku miał wręcz stwierdzić, że były prezydent USA mógł być „zwerbowany przez rosyjskie służby”. Rzecznik PiS podkreślił, że to nie tylko kwestia słów, ale też konsekwencji dla polskiej polityki.
Sprawa nabrała rozgłosu po ostatniej konferencji prasowej. Dziennikarka, która próbowała zapytać premiera o te słowa, miała, wg relacji Bochenka zostać „wyproszona” przez współpracowników Tuska. Rzecznik PiS nazwał to „uderzeniem w wolność mediów”.
Tusk odpowiada: „O tym, kto rządzi Polską, decydują Polacy”
Donald Tusk odpiera zarzuty PiS, tłumacząc, że jego komentarze o Trumpie wynikały z obaw o prorosyjską postawę byłego prezydenta USA. Zaznacza, że to polscy wyborcy decydują o składzie rządu i polityce zagranicznej.
„Nie możemy udawać, że nie dostrzegamy różnic między Trumpem a Bidenem w kwestii Rosji” – stwierdził Tusk. Zaapelował do PiS, aby nie sugerowali, że wybory w USA mają wpływ na to, kto rządzi w Polsce. Dodał, że ministrem spraw zagranicznych i ambasadorem w USA będą „ci, którzy realizują polski interes, a nie ci, którzy starają się przypodobać innym państwom”. Poniżej galeria zdjęć: Donald Tusk w Czechach. Zapraszamy!