W sumie powinienem się już do tego przyzwyczaić. Od 2015 roku słyszę przecież, że mamy dyktaturę, że jest „druga Białoruś”, że jest „gorzej niż za Gomułki”, „gorzej niż w stanie wojennym”, a niekiedy nawet „prawie jak w za Stalina” lub „w III Rzeszy”. PiS nie cofa się podobno przed mordowaniem koni, wiewiórek, dzików, a nawet ludzi. Już w wieczór wyborczy w 2015 słyszałem tyle deklaracji „emigracji”, że dziwię się, że Polska się nie wyludniła. Od 5 lat „mamy Polexit”, w wyniku którego jak rozumiem uzyskaliśmy na kolejne 7 lat proporcjonalnie mniej więcej tę samą część „unijnego tortu” co w czasach rządów Tuska.
Dziwić się mogę tylko temu, że są Państwo w stanie przeczytać mój komentarz. Od 5 lat przecież nie ma podobno wolności słowa, a kilka lat temu „Ziobro zabrał nam Internet”. Jeżeli Państwo czytają to w Internecie, to zapewne jesteście w spisku. Nie ma innej opcji.
Z tego poziomu histerii zaczynają się już śmiać inne ugrupowania opozycyjne, jak Lewica czy PSL. Ale to jest w opozycji mniejszość. Platforma wydaje się w większości rozhisteryzowana.
Dobra znajoma, która jest naprawdę inteligentną kobietą, choć nieco stroniącą od polityki zapytała mnie jednak niedawno, czy to prawda, że po zwycięstwie Andrzej Duda „zakaże używania wszystkich środków antykoncepcyjnych”. Nawet nie wiedziałem już jak na to zareagować. To mówiła jednak osoba, która kompletnie nie śledzi polityki. I być może to ją tłumaczy.
Co może tłumaczyć ludzi, którzy z polityki bądź jej komentowania żyją i wygłaszają ewidentne idiotyzmy? Co tłumaczy europosła Janusza Lewandowskiego (PO), który widok obcokrajowca z polską flagą komentuje tak, że ten niesie ją w… samoobronie, żeby go nie pobili? Co tłumaczy dziennikarza Jana Cieńskiego, który w Politico ogłasza, że jeżeli ktoś chce bić kobiety, to może to bezkarnie robić w Polsce?
Panowie, dotarliście już, a może nawet przekroczyliście poziom bomby barycznej, a zapewne także dwóch wybuchów. I czuję, że tym razem na dwóch się nie skończy.