Dwa tysiące dla każdego!
Bezwarunkowy dochód podstawowy w Polsce? Przeszkód nie widzę. Tylko dlaczego Lewica się o to nie bije? Czyżby znowu miało ją wyręczyć PiS?
Pamiętacie opowieści, że 500+ się nie da zrobić? Jakoś się dało. Z powszechnym i bezwarunkowym dochodem (w wysokości 2000 zł dla każdego) też by się dało. Oczywiście po drodze trzeba obalić kilka mitów.
Po pierwsze, obawy psychologiczne. Na przykład, że ludzie stracą motywację do pracy i zgnuśnieją przed telewizorem. Bzdura. Dotychczasowe eksperymenty z dochodem podstawowym pokazują, że jest raczej odwrotnie. Rodzaj finansowej poduszki bezpieczeństwa sprawia, że obywatele stają się bardzie skłonni do przedsiębiorczości. Zmniejsza się też poziom stresu, depresji i innych chorób związanych z koniecznością walki o przetrwanie w kapitalistycznej dżungli.
Ktoś powie, że to niesprawiedliwe, żeby dochód podstawowy dostawali wszyscy, a nie tylko najbardziej potrzebujący. To tylko pozory. Bo jeśli połączyć dochód z sensownym systemem progresywnych podatków to widać, że najbiedniejsi zyskują najwięcej, zaś bogatsi koniec końców dopłacają. Jednocześnie powszechny dochód podstawowy ma ten plus, że nie trzeba sprawdzać komu się należy, a komu nie. Odpada więc koszt administracyjny. A zyskują ludzie, bo dochód staje się powszechnym prawem obywatelskim. A takiego prawa (w przeciwieństwie do zasiłku) nie da się tak łatwo odebrać.
Wielu głosi, że nas nie stać. Kolejna nieprawda. Symulacje prowadzone w różnych krajach pokazują, że to dochód podstawowy (w zależności od wysokości i podatków) to wydatek rzędu 3-8 proc. PKB. Sporo. Ale nie na tyle, żeby się nie dało. Poza tym Polska nie ma ani strasznie rozdętych wydatków ani zbyt wysokich podatków. Zwłaszcza dla tych na górze.
Inny argument: dochód podstawowy nigdzie się nie sprawdził. Nie mylmy jednak przyczyn ze skutkiem. Dochodu podstawowego brakuje nie dlatego, że dochód nie działa. Nie ma go dlatego, że ci co w obecnej kapitalistycznej dżungli zarabiają najwięcej, nie chcą ze swojej uprzywilejowanej pozycji rezygnować! Po to jednak jest demokracja, żeby naciskać na rozwiązania dobre dla wielu. A nie tylko dla nielicznych.
Kto ma się bić o takie rozwiązania? Teoretycznie lewica. W Polsce lewa strona jest jednak zbyt grzeczna i brakuje jej wiary w siebie. Woli spalać w bezpiecznych świętych wojnach o sprawy tożsamościowe, niż pójść na wojnę o realny podział narodowego bogactwa. A potem znów będą żale jak z 500+. Dlaczego myśmy na to nie wpadli?!
Dwa tysiące dla każdego!
2019-09-03
5:55
Bezwarunkowy dochód podstawowy w Polsce? Przeszkód nie widzę. Tylko dlaczego Lewica się o to nie bije? Czyżby znowu miało ją wyręczyć PiS? Pamiętacie opowieści, że 500+ się nie da zrobić? Jakoś się dało. Z powszechnym i bezwarunkowym dochodem (w wysokości 2000 zł dla każdego) też by się dało. Oczywiście po drodze trzeba obalić kilka mitów.